News: Co Legii może przynieść e-sport?

Co Legii może przynieść e-sport?

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

05.11.2016 20:30

(akt. 07.12.2018 11:41)

W trakcie obecnego weekendu, 5 i 6 listopada, na stadionie Legii trwa pierwszy turniej e-sportu z udziałem zawodnika nowej sekcji "Wojskowych". Warszawiacy poszli w stronę trendu, w którym uczestniczą już inne drużyny piłkarskie wspierające graczy stawiających na rozgrywkę wirtualną. Co to może dać Legii? Czy "FIFA" będzie dopiero początkiem? Zapraszamy do lektury.

E-sport to biznes, którego rynek wycenia się na około pół miliarda dolarów. Z kolei w Polsce, według serwisu 'cybersport.pl' chodzi obecnie o kwotę wynoszącą ponad 50 milionów złotych. W kibicowanie zawodowym graczom angażują się przeważnie ludzie młodzi, a przede wszystkim ludzie od dwunastego do osiemnastego roku życia. Starsi jeśli decydują się na rozrywkę przed monitorem, przede wszystkim grają. 

 

"FIFA" nie jest jednak najpopularniejszą grą, w którą organizuje się zawody. Pierwsze miejsce w kwestii zainteresowania należy się "Counter Strike: Global Ofensive". W tym roku zorganizowano turniej MLG Columbus, w którym stawką był milion dolarów - największa kwota w historii. Zwycięzcy inkasowali połowę całej puli. Największe zawody e-sportowe w Polsce odbywają się w Katowicach (Intel Extreme Masters).Tam kwota nagród za wygraną w "CS-a" wynosiła 250 tysięcy dolarów. Sporo, kiedy spojrzymy, że najlepsi gracze w FIFE dzielili się czterema tysiącami dolarów. Z kolei uczestnicy turnieju "League of Legends' dostawali do podziału 150 tysięcy dolarów.

 

Legia zdecydowała się na wejście w e-sport, by zainteresować klubem najmłodszych. To również pewna innowacja, wejście na nowy rynek. - Moim zdaniem e-sport to nie jest odpowiedni target dla klubów piłkarskich. Osoby, które tym się interesują wydają pieniądze głównie na przedmioty w grach. Nie sądzę, że nagle przerzucą się na piłkę nożną i zaczną chodzić na mecze czy kupią gadżety. Kluby piłkarskie mogą się tym w jakiś sposób promować, a przy okazji będą zagrażały pewnym organizacjom, które skupiają się tylko na grach. Ekipy sportowe mają jednak większe fundusze, niż drużyny e-sportowe. Są jednak wyjątki, jak Virtus.Pro, którego właścicielem jest rosyjski milioner, Aliszew Usmanow. Co ciekawe, posiada też udziały w Arsenalu Londyn - uważa w rozmowie z Legia.Net Łukasz Ganczewski, czołowy komentator "CS:GO" w Polsce. Ganczewski w przeszłości komentował finał turneiju w Katowicach, który na całym świecie przez platformy internetowe oglądało ponad dwa miliony osób, a w samej hali zebrało się kilkanaście tysięcy widzów. 

 

Warszawski klub zdecydował się rozpocząć przygodę z e-sportem od FIFY. Legia zamierza inwestować również w "League of Legends", a także najprawdopodobniej w Counter Strike'a. W pierwszym przypadku prowadzone są już rozmowy z jedną drużyną. Kwestia reprezentantów do drugiej gry jest bardziej skomplikowana. Czołowi zawodnicy są już związani umowami z innymi organizacjami. Przykładem niech będzie rosyjska drużyna "Virtus.Pro", którą reprezentuje piątka Polaków. Są oni uważani za najlepszy skład z naszego kraju, co poparte zostało pewnymi sukcesami. "Virtusi" wygrali m.in. turniej w Katowicach w 2014 roku, kiedy zdobyli sto tysięcy dolarów. Jak się dowiadujemy, w przypadku wygranej w takich zawodach, część kwoty idzie dla zawodników, a część dla właściciela zespołu. 

 

- Rozumiem, że Legia jako klub piłkarski rozpoczyna od FIFY, to dosyć naturalne. Zdaniem wielu osób ze środowiska e-sportowego, to nie jest gra, w którą opłaca się inwestować. Na pewno nie da ona wielkiej rozpoznawalności. Co jest na topie? "CS", "LOL", a nową rzeczą, która wkrótce może wejść "na salony" jest "Overwatch". Kibice są przede wszystkim fanami konkretnych zawodników lub składów. Polacy siłą rzeczy trzymają kciuki za swoich więc duże grono fanów ma ekipa "Virtus.Pro". Jeśli kiedyś zmienią szyld, to kibice pewnie pójdą za nimi - uważa Ganczewski. 

 

Legia zadebiutowała w e-sporcie podpisując kontrakt z Michałem "sroką" Srokoszem. Gracz "FIFY" podpisał kontrakt, przeszedł badania medyczne i zaprezentowano go niczym nowego piłkarza Legii. Swój pierwszy turniej w barwach "Wojskowych" rozpoczął w sobotę 5 listopada. Do Warszawy przyjechali zawodnicy innych klubów posiadających sekcje e-sportowe: PSG, West Hamu, VFL Wolfsburg, Manchesteru City, Schalke, Valencii, Sportingu Lizbona, AS Monaco i Ajaksu Amsterdam. Zawody trwają dwa dni. W sobotę każdy mierzył się z każdym, a do niedzielnych rozgrywek przechodziło sześciu graczy. 

 

Debiut Srokosza zdecydowanie nie należał do udanych. Gracz Legii zajął ostatnie miejsce w zawodach, a wygrał zaledwie jeden mecz - z rywalem z Amsterdamu, który uplasował się na dziewiątej lokacie. Najlepszy w sobotę okazał się August Rosenmeier - Duńczyk reprezentujący PSG. On, razem z drugim Seanem Allenem z West Hamu, awansował od razu do półfinału zawodów, których stawką jest pula nagród w wysokości 3500 euro. Dlaczego nie wyszło Srokoszowi? Polscy komentatorzy stwierdzili na łamach transmisji wideo, że brakuje mu m.in. międzynarodowego doświadczenia i sukcesów na tle rywali. Dla przykładu Rosenmeier to dwukrotny mistrz świata i sześciokrotny czempion swojego kraju. 

Polecamy

Komentarze (8)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.

Uwaga!

Teraz komentarze są ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu Legia.Net. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.