
CLJ: Pogrom na zakończenie roku
05.12.2015 14:33
(akt. 07.12.2018 18:21)
Obie drużyny rozpoczęły mecz dosyć spokojnie, aczkolwiek większą determinacją wykazywali się goście. Największe zagrożenie piłkarze "Jagi" przeprowadzali po skrzydłach, jednak za każdym razem Radosław Majecki oddalał niebezpieczeństwo. Później do głosu doszli legioniści i już nawet zaczęli cieszyć sie ze zdobytej bramki. Sebastian Szymański dobił strzał Konrada Michalaka, ale okazało się, że defensywny pomocnik był na pozycji spalonej. Od tego momentu "Wojskowi" powoli przejmowali kontrolę nad spotkaniem.
Dobrze w mecz wszedł Michalak. Skrzydłowy Legii nie bał się pojedynków "jeden na jeden" z rywalem, często wbiegał w "szesnastkę" i zgrywał do środka. Niestety jego koledzy jak na złość nie mogli dopełnić formalności, ponieważ byli dobrze kryci przez stoperów "Jagi". Oponenci nie chcieli być gorsi i kilka chwil później przeprowadzili groźną kontrę. Jeden z białostoczan otrzymał futbolówkę w polu karnym, ale w świetnej sytuacji uderzył minimalnie niecelnie.
W 29. minucie Legia wreszcie objęła prowadzenie! Szymański dośrodkował z rzutu rożnego, bramkarz wypuścił futbolówkę z rąk do której jako pierwszy dobiegł Mateusz Hołownia i pewnie umieścił piłkę w siatce. "Wojskowi", mimo wielu kontuzji, na tle rywala prezentowali się przyzwoicie. Widać, że podopieczni Piotra Kobiereckiego dobrze przygotowali się do tego starcia. Ofensywa spisywała się bez zarzutu i kombinacyjną grą szybko przemieszczała się pod bramkę gości. W defensywie także wszystko funkcjonowało jak należy, co wyraźnie denerwowało białostoczan, którzy coraz częściej ostro faulowali legionistów. Tym sposobem jeden z rywali ujrzał drugą żółtą - a w konsekwencji czerwoną kartkę i musiał opuścić boisko bezmyślnie osłabiając swój zespół. W pierwszej połowie wynik nie uległ już zmianie, a arbiter główny zaprosił piłkarzy na przerwę.
Legioniści kapitalnie weszli w drugą odsłonę! Najpierw bliski szczęścia, po dograniu Hołowni, był Tomasz Nawotka, a kilkadziesiąt sekund później warszawiacy prowadzili już 3:0! Miłosz Szczepański dopadł do bezpańskiej piłki na granicy pola karnego, spojrzał i technicznym strzałem po ziemi pokonał golkipera "Jagi". Tuż po wznowieniu gry z środka boiska przez rywali, "Wojskowi" szybko przejęli futbolówkę i w kapitalnej sytuacji znalazł się Grzegorz Aftyka. Zawodnik Legii otrzymał świetne podanie i mając dużo wolnego miejsca, umieścił piłkę w siatce, a moment później utonął w objęciach kolegów z drużyny.
W 57. minucie trener Kobierecki zdecydował się na pierwszą roszadę w składzie. Murawę opuścił strzelec trzeciego gola dla gospodarzy - Aftyka, a w jego miejsce wszedł Mateusz Leleno. Warszawiacy, po sporej zaliczce, zwolnili tempo i umiejętnie kontrolowali przebieg spotkania. W tym fragmencie więcej piłką chcieli pograć białostoczanie, jednak nie mieli pomysłu na to, jak strzelić honorowego gola. Szkoleniowiec Legii wprowadził na plac gry Michała Trąbkę, który zastąpił Nawotkę, a moment później na boisku zameldował się Filip Karbowy zmieniając Szymańskiego.
Po dwóch minutach wyśmienotą okazję miał Trąbka. Były gracz Górnika Zabrze po dograniu Szczepańskiego, kropnął zza "szesnastki", a golkiper gości z trudem sparował piłkę na rzut rożny. Chwilę później trener Kobierecki wpuścił na murawę Piotra Cichockiego, a z boiska zszedł Michalak. "Cichy" zaliczył prawdziwe wejście smoka! Legionista wbiegł w pole karne i mocnym strzałem z lewej nogi zdobył bramkę, która pogrążyła białostoczan.
Gra w ostatnich minutach nie porywała, częściej przy piłce utrzymywali się goście, a sędzia kilka chwil później zakończył to spotkanie. Legia Warszawa zmiażdżyła aż 4:0 Jagiellonię Białystok w ostnim spotkaniu w 2015 roku i w tabeli zbliżyła się do niej na trzy "oczka". Teraz "Wojskowych" czeka zasłużony urlop, a po przerwie zimowej warszawiacy ponownie wrócą do gry.
- Zdecydowanie był to nasz najlepszy mecz w tej rundzie, zwłaszcza, że mierzyliśmy się z liderem. Dominowaliśmy od pierwszej do ostatniej rundy, pokazaliśmy jak gra prawdziwy mistrz Polski. Miło się patrzyło, nie tylko na wynik, ale na zaangażowanie i sposób tego jak chcieliśmy kreować grę. Dziękuję wszystkim zawodnikom, gratuluję im i oby tak dalej – powiedział tuż po meczu Piotr Kobierecki, trener Legii Warszawa.
- Gdybyśmy grali tak w każdym meczu, to uważam, że bylibyśmy w Polsce poza zasięgiem. Piłka jest na tyle przewidywalna, że każdy mecz jest inny, ale będziemy chcieli dążyć do tego, żeby kolejne spotkania wyglądały tak, jak ten mecz – mówił Kobierecki.
- W przyszłym tygodniu mamy jeszcze trzy jednostki treningowe, ale to jest bardziej roztrenowanie. Potem spotykamy się 11 stycznia na pierwszym treningu po przerwie zimowej, a zawodnicy będą realizowali też indywidualnie plan nakreślony przez trenerów przygotowania motorycznego.
- Kiedy widzę, jak dzisiaj funkcjonował trójkąt Szczepański – Urbański – Szymański, do tego w obwodzie był Waniek, Karbowy, czy Trąbka, to jeżeli ci gracze grają w pełni swoich możliwości uważam, że są wtedy poza zasięgiem - zakończył trener "Wojskowych".
CLJ: Legia Warszawa - Jagiellonia Białystok 4:0 (1:0)
Bramki: Hołownia (29. min.), Szczepański (48. min.), Aftyka (49. min.), Cichocki (78. min.)
Legia: Majecki - Szrek, Małachowski, Potrzebowski, Hołownia - Urbański, Szymański (70' Karbowy), Michalak (77' Cichocki), Szczepański, Aftyka (57' Leleno) - Nawotka (65' Trąbka)
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.