
Bogusław Leśnodorski o rozłamie w Legii i relacjach z kibicami
01.10.2016 12:46
(akt. 04.01.2019 13:56)
- Walczymy i uważamy, że jest spora szansa, iż zagramy przy pełnym stadionie na meczu z Realem. Lechowi się udało, innym klubom też, więc może i nam się uda. Okładka "Przeglądu Sportowego"? Wczoraj już wiedziałem, że taka będzie. Artykuł dość rzetelny, prawdziwy, chociaż nie jestem zadowolony, że się to ukazało, bo uważam, że media może nie są dobrą areną, lecz tak się zdarzyło i od tego nie uciekniemy. Darek ma swoich prywatnych doradców od wizerunku, których celem jest przedstawianie jego osoby w dobrym świetle. Nie mówię tego oczywiście krytycznie. Teraz mu doradzili, że to jest najlepszy moment, poniekąd słusznie, żeby zrobić konfrontację. Media bardzo często są w polityce, w biznesie areną przepychanek. Moim zdaniem, to źle, to nie jest po "legijnemu" - ja bym tak nie zrobił.
- Czy Mioduski może wykupić moje i Maćka udziały? On nigdy nic takiego nie zaproponował. To jest jednak biznes - wszytko jest możliwe. My swoje udziały sprzedamy lub przestanę być prezesem, jak nie będę już chciał. To nie jest tak, że Darek może coś zrobić i przeforsować coś siłą. Zależy to ode mnie i od Maćka. Dla mnie priorytetem jest Legia. Nigdy nie postawię siebie ponad dobro tej organizacji.
- Prawdą jest to, że Darek nigdy nie przedstawia konstruktywnych rozwiązań, nawet jeśli chodzi o kibiców. Przeczytałem w mediach, że uderzył pięścią w stół i stawia jakieś warunku - szczerze mówiąc, dowiedziałem się tego tylko z gazety. Uśmiechnąłem się pod nosem, zadzwoniłem do Maćka i zapytałem się, o co chodzi W rozmowach z nami deklarował, że wszystko jest możliwe, a w mediach opowiada, że nie jest zainteresowany sprzedażą. Nie wiem jak jest. Piłka jest jednak po jego stronie.
- Darek sporo robił w ostatnich latach, szczególnie na arenie międzynarodowej. Jeśli mam być szczery to nie mam pojęcia, co dokładnie robił. W klubie tego nie odczuwamy na co dzień. To trochę tak jak przykładowo ktoś pracuje w ONZ na wyższą skalę i ludzie w Polsce nie czują tego na co dzień, czy ludzie w naszym imieniu wykonują jakąś pracę w organizacji międzynarodowej. Nie wtrącamy się jednak w te sprawy. Uważam, że powinniśmy budować ten klub organicznie od spodu i stawać się coraz lepszym. Mioduski z kolei twierdzi, że można snuć większe plany i mieć dużo lepszy wizerunek niż jesteśmy naprawdę i to spowoduje, że może wyjdziemy na wyższy poziom.
- Polityka ma to do siebie, że trzeba umieć ją dopasować do rzeczywistości - tak napisał wczoraj na Twitterze Maciej Wandzel. Całą sytuację skomentowałbym tak: Ktoś cię zaprasza na elegancki bal. Wszyscy wchodzą w garniturach, białych sukniach, a ty wchodzisz w dresie i kaloszach umazanych błotem. Nic dziwnego, że tam cię nie chcą. To pokazało, że jeszcze nie dorośliśmy. Mamy dwa wyjścia - dorosnąć albo się tam nie pchać.
- Niestety w futbolu tak jest, że właściciele nie są najważniejsi i nie mają większego znaczenia, tylko piłkarze, trenerzy, dyrektorzy sportowi, kibice czy ludzie, którzy wykonują pewną pracę. To jest wszędzie - to samo tyczy się Manchesteru City z wielkim funduszem, PSG czy Manchesteru United, gdzie Ferguson jest ważniejszy od ludzi, którzy siedzą w Stanach Zjednoczonych i obracają miliardami na giełdzie.
- Piłkarsko nie jesteśmy teraz w najwyższej formie, ale - tak jak mówiłem wcześniej - stawiam tezę, że za naszego życia żaden polski klub nie obroni tytułu mistrza juniorów, zdobyć dubletu i awansować do Ligi Mistrzów. Biorąc pod uwagę to, że rok się jeszcze nie skończył to jest to chyba najlepszy krok w historii klubu. Jestem jednak przeciwnikiem zaciemniania rzeczywistości. Czternaste miejsce w tabeli to wstyd i nie chcemy tam być.
- Kulminacją frustracji była wiosna tego roku, gdzie dobijaliśmy do mistrza Polski. Będąć blisko drużyny, widziałem jak olbrzymi udział ma Artur Jędrzejczyk. Wtedy był taki moment, że jakbym pojechał do Krasnodaru i zapłacił półtora czy dwa miliony euro to bym się z tym właściciel dogadał. Nie było nas na to stać, ryzyko było zbyt duże i wówczas sobie pomyślałem: Jeśli chcemy gdzieś aspirować i nie jesteśmy w stanie wyłożyć za najlepszego piłkarza takiej kwoty, to trzeba się przestać oszukiwać. W tym czasie Chińczycy zainwestowali w Slavię Praga. Byliśmy z nimi na bieżąco, a oni już mieli dziesięć milionów zakontraktowanych piłkarzy, a był to przełom kwietnia czy maja.
- Zwrot realnych strat od kibiców? Tak, dotyczy to każdego, komu będzie można przypisać winę. Jeśli chodzi o pozwy cywilne, jest takich osób kilkanaście. Jeśli natomiast chodzi o zakazy i kwestię bezpieczeństwa to już blisko sto, a nawet - jak ja na to patrzę - około dwustu zakazów. Stawiam tezę, że nasi kibice w polskiej lidze mają najmniej do powiedzenia i są najmniej aktywni w sensie realnego wpływu na to co się dzieje w klubie. Być może w Termalice jest inaczej, bo tam jest inna specyfika klubu.
- Czy to prawda, że w tej zadymie uczestniczyli kibice w dużej mierze Radomiaka Radom? Tak, to prawda. Niestety jest to problem "zgody", który funkcjonuje. Nie mam wiedzy na ten temat, więc trudno mi cokolwiek powiedzieć. W pierwszej kolejności jednak wybiegło kilku fanów Borussii i dokonało pewnego "ataku".
- Pewną rzeczą, o której nikt nie mówi, a my płacimy mniej więcej tyle samo kar za to, jest kwestia stania na meczach czy w przejściach. Jest to uważane, za dużo poważniejszą kwestię związaną z bezpieczeństwem. Większości klubów w Europie nie udaje się nauczyć kibiców, żeby siedzieli na swoich krzesełkach. Dotyczy to każdej trybuny - dziecięcej, wschodniej i tak dalej. To jest taki temat, którego sobie nie mogę wyobrazić, jak można by było zabronić kibicom wstawania czy krzyczenia w trakcie meczów.
- Jak przychodziłem do klubu, był olbrzymi problem z tym, co działo się wokół stadionu. Teraz tych wykroczeń jest dużo mniej i funkcjonujemy bardzo cywilizowanie. Jednym z aspektów było przechodzenie na pasach lub nie. Obecnie kibice starają się przechodzić przez pasy, ale na ulicy Łazienkowskiej nie ma żadnych pasów, wszyscy tam biegają non stop i sytuacja zatacza koło.
- Przyśpiewki kibiców? Byłem na wielu stadionach w Europie i u nas dziesięć procent dopingu przekracza granicę dobrego smaku. Byłem na obiektach znanych drużyn, gdzie to jest siedemdziesiąt procent i dużo gorzej. Nie podoba mi się to i uważam, że lepiej byłoby nie robić takich rzeczy, właśnie z powodu ewentualnych konsekwencji.
- Jedyne co wypaliło to fakt, iż Dundalk prezentuje się tak dobrze, jak mówiliśmy wcześniej i nie jest grupą "leszczy" jak naśmiewali się dziennikarze. Jest dużo lepszy niż wiele znanych i poważnych europejskich drużyn. Nawet w Lidze Europy radzą sobie bardzo solidnie.
- My przez ostatnie cztery lata przegraliśmy w lidze jeden ważny mecz z Lechem Poznań po wygraniu Pucharu Polski, przez co zabrakło nam jednego punktu do wywalczenie mistrzostwa kraju. Oprócz tego przez ostatnie, wygraliśmy wszystko, co było do wygrania. W lidze liczy się meta, ostatnie kolejki.
- Besnik Hasi? Co ciekawe, pewien dość duży belgijski klub, jak mieliśmy kłopoty, chciał sprowadzić go do siebie, jeszcze jak był naszym trenerem. Uważam jednak, że procedura wyboru trenera Legii była zła, ułomna. Było wcześniej bardzo dużo rozmycie odpowiedzialności, wiele osób było w nią zaangażowanych, łącznie z wetem Darka Mioduskiego, który po całym procesie mógł powiedzieć, że tego nie zatrudniamy. Jest to weto konstruktywne. Zarząd jednak nie musi się do tego dostosowywać, bo nie powoduje to o nieważności wyboru trenera.
Eleven jest dostępny jako opcja dodatkowa u największych operatorów kablowych i satelitarnych. Jeżeli nie masz jej w pakiecie, musisz zamówić u operatora. Albo kupić dostęp online na www.elevensports.pl, najtańszy pakiet kosztuje 9.90 zł.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.