News: Bartosz Bereszyński: Ofensywnie, ale ostrożnie w obronie

Bartosz Bereszyński: Ofensywnie, ale ostrożnie w obronie

Marcin Szymczyk, Łukasz Pazuła

Źródło: Legia.Net

03.02.2016 21:51

(akt. 07.12.2018 17:22)

O przygotowaniach do rundy wiosennej rozmawiamy z Bartoszem Bereszyńskim, który opowiada o treningach Stanisława Czerczesowa, trudach zgrupowania, planowanych zmianach w grze Legii oraz odnosi się do sytuacji po przenosinach do Warszawy Kaspera Hamalainena. - Czytałem z przymrużeniem oka trafny komentarz, że niedługo kibice Lecha, w momencie kiedy „Kolejorz” będzie grał z Legią, nie będą śpiewać tylko gwizdać, ponieważ ciągle przy piłce będzie ich były zawodnik - skomentował "Bereś". Zapraszamy do lektury.

Jesteśmy pod koniec drugiego zgrupowania na Malcie. Naszym zdaniem pierwsze 10 dni tego pierwszego obozu były bardzo ciężkie. Jak ty to oceniasz? Spodziewałeś się, że będzie gorzej?


- Kiedy pojawił się nowy trener w naszym zespole, powiedział nam, że w trakcie sezonu nie możemy nadrabiać zaległości fizycznych. Uprzedził nas, iż przygotowania zimowe będą ciężkie, ponieważ musimy zbudować bazę, na której będziemy opierać resztę sezonu. Rzeczywiście pierwsze dwanaście dni dały nam się we znaki. Momentami trudno nam było zebrać się na trening, bo najzwyczajniej w świecie nogi bolały. Daliśmy jednak radę i teraz każdy z nas  czuje różnicę . Mamy jeszcze kilka dni i nasza wydolność powinna być na wysokim poziomie.


Ciężkie treningi docenili też kibice. Fani przyjechali na lotnisko po waszym pierwszym zgrupowaniu, wywiesili transparent, rozdali medale. Uśmiałeś się z tego pomysłu? Potraktowałeś to jako fajny żart, czy pojawiła się jakaś irytacja?


- Nie miałem czasu za bardzo o tym myśleć. Wyszedłem pierwszy z lotniska, nie miałem ze sobą torby, bo spieszyłem się do Poznania. Czekała mnie więc jeszcze dodatkowa podróż.  Potraktowałem w formie żartu. Przyjąłem medal, zrobiłem sobie z kimś zdjęcie, dałem autograf, wsiadłem do taksówki i odjechałem. Można było to dwojako zrozumieć. Ja osobiście podszedłem do tego na luzie. Proszę mi jednak wierzyć, że na tym zgrupowaniu wykonaliśmy naprawdę ciężką pracę. Na pewno to widzieliście.


Jesteście już miesiąc poza domem, nie licząc tych trzech dni przerwy. Cały czas przebywacie w tym samym hotelu z tymi samymi twarzami. Nie za długo to wszystko przebiega? Nie odliczacie już dni do powrotu?


- Myślę, że każdy z nas odlicza. Nie tylko teraz, ale też na pierwszym obozie nie mogliśmy się doczekać, kiedy wrócimy do domu. To normalna sprawa, że tęsknimy za swoimi najbliższymi, za Warszawą, bo na pewno wszystkim się nam bardzo dobrze żyje w tym mieście. Jednakże to jest część naszej pracy. Na obozie mamy świetne warunki. Bardzo doceniamy fakt, iż jesteśmy w takim miejscu, a nie innym. Mogliśmy zostać tutaj podczas wspomnianej przerwy. A skoro się zdecydowaliśmy na powrót, to pozwolono nam zostawić w hotelu nasze rzeczy, abyśmy nie przewozili ich w jedną i drugą stronę. Całe zgrupowanie zostało przygotowane od strony organizacyjne po prostu perfekcyjnie. 


Wspomniałeś o ciężkich treningach, ale podczas tych dwóch pierwszych sparingów nie było widać, że macie w nogach tak trudne przygotowania. W obydwu meczach zagraliście ustawieniem 4-4-2. Ty w tym drugim starciu wystąpiłeś po lewej stronie bloku obronnego. Dobrze się tam czujesz? Odnajdujesz się na tej pozycji?


- Jest to pozycja, na której nie trenowałem nigdy zbyt wiele. Różni się od gry na prawej stronie defensywy. Choćby tym, że z innego kąta patrzymy na linię obrony. Jako lewy defensor muszę używać częściej teoretycznie słabszej nogi. Dla mnie to jednak kolejne doświadczenie. To nowa rzecz, ale dzięki temu, że uczę się następnej umiejętności, staję się lepszym piłkarzem. Rzeczywiście podczas drugiego sparingu wystąpiłem godzinę na wspomnianej pozycji, później 30 minut wróciłem na swoje miejsce. Zaliczyłem jako jedyny z Arturem Jędrzejczykiem cały mecz i z tego cieszę się. Mogłem więc zobaczyć, jak wytrzymam całe spotkanie i na jakim etapie przygotowań jestem.  Na zdrowie nie narzekam, mogę grać i to również mnie cieszy.


W sparingach graliście ustawieniem 4-4-2, natomiast na kilku treningach i przez kilka minut meczu z Viktorią ćwiczyliście formację 3-5-2. W tej taktyce byłeś ustawiany na boku pomocy. Do twoich zadań należy bieganie po całej długości boiska. Widzisz się na takiej pozycji? Do takiej gry potrzeba dużej wydolności.


- Jeśli sztab szkoleniowy zdecyduje, żebyśmy grali w takim ustawieniu, to ja oczywiście jestem gotowy. Myślę, że kondycyjnie wytrzymam, więc ta pozycja mi odpowiada. Lubię i mogę dużo biegać. Dobrze się czuję na boku obrony i pomocy. Często robię siedemdziesięciometrowe sprinty. To byłoby nowe doświadczenie. Po tym jednym dniu, czułem w nogach ten trening, ale wówczas byliśmy na innym etapie przygotowań.


Czy przy tym ustawieniu również możesz grać po prawej i lewej stronie?


- To jest praktycznie to samo, co gra na lewej obronie przy ustawieniu z czterema obrońcami. Dośrodkowanie muszę wykonywać lewą nogą, piłkę też muszę zasłaniać z tej strony. To kwestia przyzwyczajenia. Z każdym treningiem i meczem będę czuł się coraz lepiej i pewniej. Tak jak wspomniałem wcześniej. Uczę się nowych rzeczy i zbieram doświadczenie.


Za trenera Berga najczęściej używanym słowem na treningu było „press”. Teraz też Stanisław Czerczesow zwraca szczególną uwagę na pressing. Nie śni wam się ten wyraz po nocach?


- Nie. Taki zespół jak Legia powinien być przy piłce. Kiedy ją tracimy, musimy ją jak najszybciej odzyskać. Jest to więc dobre. Weźmy przykład z Barcelony, najlepszej drużyny na świecie. Można się śmiać, iż nie posiadają zawodników, którzy nadają się do zakładania pressingu na rywalach, ale oni potrafią momentalnie odebrać przeciwnikowi futbolówkę, jeszcze na połowie rywala. My też do tego dążymy. Kiedy gramy u siebie, przy Łazienkowskiej, nie możemy pozwolić innemu zespołowi na rozwinięcie skrzydeł. Naszym zadaniem jest niwelowanie ataków w zalążku. Dlatego tak często ćwiczymy ten element gry.


Tomek Brzyski w rozmowie z nami narzekał, że za trenera Berga musiał czekać na przeciwnika w strefie. Teraz z kolei musicie podejmować większe ryzyko. Macie grać bliżej rywala. Który styl gry bardziej ci odpowiada?


- Nie chcę mówić, który styl mi bardziej odpowiada. Natomiast jestem za tym, abyśmy grali agresywnie i wysoko, żebyśmy jak najszybciej odbierali piłkę. Co za tym idzie, musimy wtedy czasami trochę podejść do przeciwnika, ale nie możemy też podbiegać na hura do przodu, bo czasami trzeba pomyśleć o tym, aby ustawić się w defensywie. Natomiast przyznaję, czuję się dobrze w obecnym schemacie.


Jakbyś miał porównać, zgrupowania zimowe sprzed roku do tych obecnych to jest duża różnica w intensywności?


-  Jest. Nie ma co ukrywać. Bodajże na ubiegłorocznych zgrupowaniach może mieliśmy dwa-trzy dni takie biegowe treningi. Tutaj takie zajęcia mieliśmy codziennie po dwa razy. Nie będę owijał w bawełnę. Teraz ćwiczymy ciężej i myślę, że to zaprocentuje w przyszłości.


Przez ostatnie lata rywalizowałeś na prawej stronie obrony z Łukaszem Broziem. Teraz walczyliście o miejsce w składzie na lewej obronie. Dużo nauczyłeś się przez lata od konkurenta?


- Jasne. Uważam, iż każdy od każdego sporo się uczy. Gdzieś czytałem podsumowanie poprzedniego sezonu i wielokrotnie wspominano, że na prawej obronie Legia nie ma żadnych problemów, ponieważ posiada zawodników, na których można polegać. Też tak twierdzę. Moja rywalizacja z Łukaszem jest zdrowa, pozwala nam podnosić swoje umiejętności. Trener może nam zaufać.


Masz już 23 lata. Jesteś już dojrzałym, ukształtowanym piłkarzem. Gdy wstajesz rano, mówisz sobie, że to najwyższy czas, aby na dłużej zagościć w podstawowym składzie?


- Już od dłuższego czasu walczę o to, aby zagościć w podstawowej jedenastce. W Legii była dysproporcja. Tomasz Brzyski musiał grać w każdym meczu, a u nas, tak jak wspomniałem wcześniej, jest większa rywalizacja. Wcześniej dokuczały mi trochę kontuzje, teraz w ostatnim sezonie nie miałem żadnej przerwy. W każdym meczu byłem w kadrze zespołu. To była druga moja taka runda, w której zdrowie mnie nie opuszczało, a jestem tu trzy lata czyli takich rund mogło być sześć. Przed przerwą byłem w bardzo dobrej formie. Natomiast zawsze wymagam od siebie dużo, dużo więcej. Graliśmy co trzy dni, więc w najgorszym wypadku występowałem co półtora tygodnia. Czułem się dobrze fizycznie. Tak jak wspomniałem wcześniej, chcę sobie wywalczyć miejsce w podstawowej jedenastce. Natomiast wiem, że w drużynie są Łukasz i Artur. Nikt nie ma gwarancji na stałe występy. 


Ten temat też chcieliśmy poruszyć. Konkurencja w Legii na prawej i lewej obronie jest w tym momencie ogromna. Na dwóch pozycjach jest pięciu zawodników: Ty, Broź, Jędrzejczyk, Brzyski i Hlousek. Gdzie siebie widzisz najchętniej?


- Jestem prawym obrońcą i w tym miejscu czuję się najlepiej. Natomiast wiadomo, zagram wszędzie tam, gdzie mnie trener wystawi. Jeśli przyjdzie mi wystąpić na lewej obronie bądź w pomocy, dam z siebie jak najwięcej. Ja chcę zbierać kolejne minuty, a na jakiej pozycji widzi mnie szkoleniowiec, to już nie jest istotne.


Gdzieś tam z tyłu głowy myślisz jeszcze o transferze za granicę. Czy po sytuacji z Benfiką starasz się o tym nie myśleć?


- Nie no to już było tak dawno, że o tym nie pamiętam. Każdy ma swoje marzenia i cele. Ostatnio przedłużyłem kontrakt z Legią i jestem tutaj szczęśliwy. Aczkolwiek jeśli pojawi się jakaś dobra zagraniczna oferta, korzystna dla klubu oraz dla mnie, to usiądę i przeanalizuję całą sytuację. Podejmę wtedy decyzję, która dla mojego rozwoju będzie najlepsza. Nie chcę nic robić na siłę. Na dziś zostaję przy Łazienkowskiej i na razie nie ma innego tematu.


Czy przy okazji transferu Kaspera Hamalainena, wróciły wspomnienia jak ty przenosiłeś się z Lecha do Legii?


- Oczywiście, że tak. Porozmawiałem chwilę z Kasperem na ten temat. Jego sytuacja była trochę inna niż moja. „Hama” grał dłużej w Lechu, ale do Poznania po tych przenosinach wróci może trzy-cztery razy. U mnie jest inaczej, ponieważ ja w tym mieście się urodziłem, tam mam rodzinę i często tam bywam. Uważam jednak ten temat za zamknięty. Cieszymy się, iż do naszego zespołu właśnie doszedł nowy zawodnik. 


Koledzy z drużyny śmiali się, iż teraz w Poznaniu zostanie ci odpuszczone i wszystkie negatywne emocje skupią się na Kasperze. Myślisz, że kibice faktycznie zapomną o tobie?


- Nie wiem, gdzieś czytałem z przymrużeniem oka trafny komentarz, że niedługo kibice Lecha w momencie kiedy „Kolejorz” będzie grał z Legią, nie będą śpiewać tylko gwizdać, ponieważ ciągle przy piłce będzie ich były zawodnik. Tak to podsumuję.


Z Legii odszedł Dusan Kuciak. Bez wątpienia bardzo ważna postać w zespole. Jak to odebraliście w szatni? Pojawił się żal, czy uznaliście, że to naturalna kolei rzeczy?


- Tak jak powiedziałem przed chwilą, każdy ma swoje marzenia i cele. Dusan podjął taką, a nie inną decyzję. Naturalnie był on filarem naszej drużyny, ale mamy innych golkiperów. Jest Arek Malarz, Kuba Szumski, młody Radek Majecki. Dodatkowo Legia podpisała kontrakt od lipca z Radkiem Cierzniakiem. Mamy na tyle dobrych bramkarzy, że kto by nie grał, na pewno sobie poradzi. „Dusi” niech się realizuje.


Jakiej Legii kibice mogą się spodziewać na wiosnę?


- Mistrzowskiej. Nie chcę obiecywać, że będziemy wygrywać po trzy-cztery do zera. Na pewno tak się nie da, ale zrobimy wszystko, żeby tak było. Czasami trzeba jednak zaakceptować jednobramkową wygraną. Chcemy zwyciężać w każdym spotkaniu, stać nas na to. Teraz spotkań będzie mniej niż mieliśmy. Znajdzie się więcej czasu na odpoczynek. Nie pamiętam, czy w poprzednim sezonie na treningach robiliśmy coś innego niż zwykły rozruch pomeczowy. Nie było czasu na pełen mikrocykl. Pragniemy zdobyć dublet, dlatego będziemy grali tak, jak na Legię przystało - ofensywnie, ale ostrożnie w obronie.

Polecamy

Komentarze (24)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.

Uwaga!

Teraz komentarze są ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu Legia.Net. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.