
Bartłomiej Kalinkowski: Będąc w Legii, marzy się by grać w Legii
09.07.2016 11:10
(akt. 07.12.2018 14:15)
Byłeś na testach w Górniku Łęczna, można śmiało powiedzieć, że było zainteresowanie ekstraklasowych klubów, a ostatecznie na kolejne miesiące cumujesz w pierwszoligowym GKS-ie Katowice. Dlaczego akurat Śląsk?
- Faktycznie było jakieś zainteresowanie, ale na tym się skończyło… W jednym klubie była furtka, ale była ona dosyć niepewna i wymagała czasu. Nie chciałem czekać, zależało mi na przepracowaniu okresu przygotowawczego. GKS był bardzo konkretny i od razu wyszedł z konkretną propozycją. Podobało mi się to. Przedstawiono mi ciekawą możliwość rozwoju, a nasze ambicje się zbiegają.
Dlaczego nie udało się w Górniku Łęczna?
- Trzeba o to pytać działaczy Górnika. Sam usłyszałem, że poszukiwany jest agresywnie broniący. Wspominano o tym, że mógłbym się odnaleźć na miejscu „ósemki” lub „dziesiątki”, ale potrzebowałbym czasu. Wiele zależałoby też od tego kto odejdzie, a kto zostanie. Uznałem, że lepiej porządnie przygotować się z całą drużyną i walczyć o miejsce w składzie - kosztem jednego poziomu rozgrywkowego - jednak grać o Ekstraklasę. Z GKS-em to jest naprawdę możliwe.
Najważniejsza jest regularna gra? Mniej ważne dla piłkarza w twoim wieku jest to, czy mówimy o pierwszym lub drugim poziomie rozgrywek?
- W Ekstraklasie zagrałem trzy mecze i słaby w nich nie byłem. Nie uważam, że nie poradziłbym sobie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Patrzy jednak na to, jak wielu zawodników z uznaną marką musi teraz szukać schronienia na zapleczu Ekstraklasy. Cieszę się, że zdecydował się na mnie klub z wielkimi aspiracjami. Myślę, że razem możemy walczyć o awans.
Po roku spędzonym w Wigrach Suwałki, jak możesz opisać pierwsza ligę?
- Jako nieprzewidywalną. Każdy może wygrać z każdym. To specyficzne rozgrywki, w których jednak z roku na rok rośnie poziom. Będzie tylko lepiej, bo wiele do udowodnienia mają chociażby takie ekipy jak Podbeskidzie Bielsko-Biała czy Górnik Zabrze.
Wiem, że jesteś kontaktową osobą, ale Wojciech Kochański - stary kolega z Legii - pomaga w aklimatyzacji?
- W pierwszych dniach obecność Wojtka była wielkim wsparciem. Trudno złapać kontakt z dnia na dzień. Do rozwijania znajomości potrzebne są dni, tygodnie, kolejne treningi, mecze. „Kochan”, kiedy potrzeba, pomaga mi gdy trzeba coś załatwić. W drużynie jest fajna atmosfera i myślę, że wpasuję się do towarzystwa.
Osoba trenera Brzęczka miała jakiś wpływ na decyzję odnośnie przenosin do GKS-u?
- Fajnie jest być w klubie, w którym szkoleniowiec stawia na grę piłką, a nie bezmyślne kopanie. Trener Brzęczek sam grał w piłkę na wysokim poziomie i na pewno wiele będę się mógł od niego nauczyć.
Odszedłeś z Legii na zasadzie transferu definitywnego i jak patrzysz na przyszłość w kontekście stołecznego klubu? Rozwinąć się i wrócić czy skupić na karierze w innym miejscu?
- Nie jest mi łatwo odchodzić z Legii po tylu latach. Jestem zżyty z klubem z Łazienkowskiej, wiele tam przeżyłem, spełniałem marzenia… Takie są jednak koleje losu. Czy kiedykolwiek będe na tyle dobry, by Legia się mną interesowała? Nie wiem. Będę mocno pracował, by okazało się, że nadam się, by wrócić do stolicy w przyszłości.
Na Legii świat się nie kończy?
- Na pewno nie. Wielu zawodników odchodziło i dawało sobie radę. Niech przykładem będzie mój kolega Kamil Mazek, który przez Dolcan trafił do Ruchu i teraz całkiem nieźle poczyna sobie w Ekstraklasie. Trzeba pracować, starać się, a może Legia kiedyś się po nas zgłosi.
Będąc w Legii za czasów Henninga Berga młodzi piłkarze nie byli zaślepieni? Sprawialiście wrażenie, że musi być dobrze, że musicie często grać, choć na ogół Norweg was zwodził…
- Każdy będąc w Legii, marzy o grze w Legii. Będąc na treningach w pierwszej drużynie liczyło się na to, że wyjdzie się na boisko. Radości nie mogły dawać same treningi ze starszymi kolegami. Czy byliśmy zaślepieni? Chcieliśmy dojść do celu, ale tego akurat do złej cechy nie zaliczę.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.