News: Arkadiusz Madeński: Jestem jak dobry wujek

Arkadiusz Madeński: Jestem jak dobry wujek

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

05.02.2016 16:14

(akt. 07.12.2018 17:20)

Arkadiusz Madeński dochodzi do zdrowia po zerwaniu więzadła pobocznego. Legionista trenuje już normalnie z rezerwami, a wkrótce powinien dostać szansę w meczu. Pomocnik w krótkiej rozmowie opowiada nam o powrocie na boisko. - Jeździłem tylko na ciekawsze mecze… Lubię być z drużyną, wspomagać ich, ale nie jest przyjemnie stać o kulach obok boiska i tylko obserwować poczynania zespołu. Bardzo się jednak cieszę, że dobrze im szło jesienią. Oglądałem spotkanie z Polonią w Nowym Dworze Mazowieckim i po golu w 90. minucie krzyknąłem z radości chyba najgłośniej jak się dało. Wspieram ich i mam nadzieję, że wiosną pomogę im już na murawie - wspomina w rozmowie z Legia.Net. Zapraszamy do lektury

Sport to zdrowie?

 

- Patrząc na mnie, to nie za bardzo (śmiech). Jeśli ktoś lubi poruszać się, pobiegać to na pewno pomaga to zdrowiu. Sport wyczynowy to jednak inna sprawa. 

 

Jak się czujesz w normalnym treningu? Niedługo powinniśmy zobaczyć cię już na boisku w trakcie sparingu. 

 

- Z treningu na trening czuję się coraz lepiej. Wracanie do zdrowia po kontuzji nie jest dla mnie nowością. Jestem wprawiony, znam cały cykl. Sam po sobie widzę, że jest tylko lepiej. Myślę, że za tydzień-dwa dostanę pierwszą okazję do pokazania się w trakcie meczu. 

 

Proces rehabilitacji znasz na pamięć…

 

- Znam i zdecydowanie nie chcę tego przechodzić kolejny raz. Te same ćwiczenia, te same rzeczy…

 

Wiedziałeś już jak dochodzi się do zdrowia po zerwaniu więzadła. Znajomość systemu rehabilitacji pomogła?

 

- Być może tak, ale im więcej kontuzji, tym człowiek ma mniej cierpliwości. To strasznie nużące. Koledzy mogą normalnie trenować, grać w piłkę, a ty przychodzisz do klubu i wykonujesz wciąż te same ćwiczenia z rehabilitacji, przechodzisz z etapu na etap. Przyznam, że trzeba walczyć, bo aż ciężko czasem znaleźć motywację. 

 

Te poważne kontuzje, które masz za sobą uodparniają cię w pewien sposób? Mniej może cię teraz zaskoczyć w życiu? 

 

- Myślę, że tak. Dla niektórych jestem jak dobry wujek, bo kiedy widzę, że ktoś z drużyny marudzi, mogę od razu mu powiedzieć, że wiele bym dał, żeby być w takiej sytuacji jak on. Jestem odporniejszy psychicznie, ale inni w momencie mojej rehabilitacji kształcą się pod względem piłkarskim, a ja mogę podbudować się jedynie fizycznie i dojść do zdrowia. 

 

Trudno oglądało się jesienią kolegów? 

 

- Szczerze? Tak. Jeździłem tylko na ciekawsze mecze… Lubię być z drużyną, wspomagać ich, ale nie jest przyjemnie stać o kulach obok boiska i tylko obserwować poczynania zespołu. Bardzo się jednak cieszę, że dobrze im szło jesienią. Oglądałem spotkanie z Polonią w Nowym Dworze Mazowieckim i po golu w 90. minucie krzyknąłem z radości chyba najgłośniej jak się dało. Wspieram ich i mam nadzieję, że wiosną pomogę im już na murawie. 

 

Łatwiej wejdzie się do zespołu, który jest w czubie tabeli i ma duże nadzieje przed kolejną rundą? 

 

- Karuzela się nakręca. Mamy czwarte miejsce, odnosimy dobre wyniki, a potencjał piłkarski mamy taki, że możemy wygrać z każdym. Jest jednak wiele meczów, że prowadzimy grę, a rywal zrobi jedną kontrę i zainkasuje trzy punkty. Potrzeba dużo cierpliwości, ale wierzę, że ta runda może należeć do nas.

 

Rezerwy Legii będą silniejszą drużyną z tobą w składzie?

 

- Mam taką nadzieję. Zrobię wszystko, żeby tak było. Tyle mogę obiecać. 

 

Na jakiej pozycji możemy się ciebie spodziewać?

 

 

- W roli skrzydłowego. Rywalizacja w środku jest naprawdę duża, a trener też bardziej widzi mnie na boku. 

Polecamy

Komentarze (1)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.

Uwaga!

Teraz komentarze są ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu Legia.Net. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.