
Ariel Borysiuk - wersja 2.0
12.01.2016 09:45
(akt. 13.12.2018 07:16)
Z Białej Podlaskiej bliżej jest na Białoruś niż do Warszawy, do której jedzie się prawie trzy godziny. To jednak miejscowość legijna, gdzie zdecydowana większość fanów piłki trzyma kciuki za "Wojskowych". Biała Podlaska ma flagę, która w zeszłym roku zadebiutowała na "Żylecie". Siłą rzeczy, dla większości młodych piłkarzy ćwiczących w okolicznych klubach, możliwość transferu do Legii jest elektryzującym rozwiązaniem. Taką drogę przeszedł Ariel Borysiuk, a potem podobne rozwiązania wybierali Mateusz Hołownia, a także Maciej Wojczuk. Wszyscy na Łazienkowską trafili z miejscowej drużyny TOP 54.
- Każdy chłopak w Białej Podlaskiej wie kim jest Ariel Borysiuk. Myśląc w mieście o stołecznym klubie, od razu na myśl przychodzi Ariel. Mogę też zapewnić, że wszyscy trenujący w TOP-ie chcą iść jego śladami. Dla mnie zawsze była widoczna różnica, którą na boisku robił „Wizir. Fajnie, że wraca na Łazienkowską. To gość, z którym da się porozmawiać, kiedy wróci w rodzinne strony na święta - opowiada były piłkarz juniorów Legii, który obecnie występuje w trzecioligowym Motorze Lublin. - Biała Podlaska jest w stu procentach za Legią, jest fanklub (Bialski Bastion Legii), który ma własną flagę na Żylecie - dodaje młody napastnik.
Borysiuk miał jeszcze jeden bodziec, który kierował go w stronę Legii. Ariel od małego interesował się piłką, a w dzieciństwie miał przyjemność zobaczyć swoich idoli z Łazienkowskiej na żywo w trakcie treningu. "Wojskowi" w 2004 roku przebywali w Białej Podlaskiej na zgrupowaniu. Po zajęciach, był czas na autografy i pamiątkowe fotografie - do takiej Ariel ustawił się z Aleksandarem Vukoviciem. Młody gracz TOP-u miał wtedy trzynaście lat i nie mógł się spodziewać, że w niedalekiej przyszłości, zagra z Serbem w jednej drużynie. Ledwie kilka tygodni wcześniej został królem strzelców Mistrzostw Polski Szkół Podstawowych z 19 golami, a jego zespół zdobył trzecią pozycję. Kiedy obaj siedzieli już w jednej szatni, "Wizir" przyniósł zdjęcie "Vuko" i pokazał mu. Zrobiło się wzruszająco, a fotografia wisiała potem na szafce byłego gracza Partizana Balgrad. - Jeżeli z kimś miałbym przegrać rywalizację o miejsce w składzie, to najlepiej właśnie z Borysiukiem - mówił potem Vuković, który dla Ariela był kimś w rodzaju legijnego ojca.
Borysiuk ponownie spotka się z Vukoviciem przy Łazienkowskiej. Serb jest członkiem sztabu szkoleniowego Stanisława Czerczesowa, obecnego szkoleniowca Legii. "Wizir" ponownie będzie zawodnikiem "Wojskowych", ale nie ma wątpliwości, że do stolicy wraca inny piłkarz. Od jego debiutu w Legii minęło prawie 3000 dni, ponad osiem lat.
Jan Urban, ówczesny szkoleniowiec, szybko dał mu szansę. W debiucie przeciw ŁKS-owi Łódź w Pucharze Ekstraklasy rozegrał 45 minut, całą drugą połowę. "Wizir" zastąpił wtedy innego młodego, Damiana Zboźnia. W tym czasie miał za sobą ledwie dziesięć rozegranych spotkań w Młodej Ekstraklasie. Borysiuk szybko stał się najmłodszym strzelcem gola w barwach Legii. Bramkarza Odry Wodzisław pokonał mając 16 lat i 265 dni. Warszawiacy wygrali wtedy 2:0. Ariel zanotował pierwsze trafienie, a żeby było ciekawiej, rezultat ustalił Vuković - nie brakowało żartów, że syn z ojcem zapewnili wygraną.
W 2008 roku Vuković odszedł z Legii do Iraklisu Saloniki, a potem na dłużej zakotwiczył w Koronie Kielce. Borysiuk został sam, ale z każdym miesiącem zdobywał coraz mocniejszą pozycję w składzie Legii. W pierwszym sezonie, "Wizir" - jak z czasem go nazwano - przebywał na boisku w pierwszym zespole przez 715 minut. W kolejnych rozgrywkach było to już 1281 minut. Niepełnoletni młodzian zaczął też powoli wygryzać weterana - Tomasza Jarzębowskiego. W sezonie 2009/2010 trenerzy stawiali już na Borysiuka przez 1744 minuty.
Z każdymi rozgrywkami było tylko lepiej. Po przyjściu Macieja Skorży przed startem sezonu 2010/2011, Borysiuk wyrósł na pewniaka. 2556 minut na boisku, w tym 30 z 32 spotkań rozpoczętych w pierwszym składzie mówią wszystko. Kolejne rozgrywki obfitowałyby w jeszcze większą ilość czasu na murawie, ale... Zimą Borysiuk zmienił klub - w rundzie jesiennej w 25 meczach (wszystkie w wyjściowej jedenastce) wybiegał 2210 minut.
W 2011 roku Borysiuk trafił do FC Kaiserslautern z Bundesligi, choć był już bliski transferu do belgijskiego Club Brugge. Tam jednak nie podpisał kontraktu, bo nie spodobało mu się miasto. Legia zarobiła na młodym pomocniku milion euro, a jakiego traciła piłkarza? Walczącego, bo tego Borysiukowi nigdy nie można było odmówić. Jego znakiem rozpoznawczym były z kolei przerzuty piłki na skrzydła. "Wizir" miał opinię "przecinaka", który nie wnosił nic do ofensywy. Miał odebrać piłkę, podać do kolegi i tyle. Brakowało prób prostopadłych zagrań. Po grze w Lechii było widać, ze to się zmieniło. - Chciałbym zostać kiedyś kapitanem Legii - mówił w przeszłości, ale transfer nie pozwolił o tym myśleć. Borysiuk potrafił też zaostrzyć grę - raz to się przydawało, a innym razem potrafiło wynikać ze spóźnionego wejścia. W sumie, przez cały okres gry przy Łazienkowskiej, pomocnik został napomniany przez sędziów 30 razy.
- Ojcostwo pomogło dojrzeć Borysiukowi - mówi z perspektywy czasu Jacek Magiera, który był w sztabie szkoleniowym Legii m.in. za czasów Urbana oraz Skorży i przyglądał się życiowemu oraz piłkarskiemu dojrzewaniu "Wizira". - Pamiętam, że sam wiozłem Ariela na poród prosto ze zgrupowania przed meczem z PSV Eindhoven. Wtedy to był dzieciak, choć jego wypowiedzi zawsze były wyważone. Teraz bije od niego większa pewność - uważa.
Dla Borysiuka transfer do Niemiec nie był strzałem w dziesiątkę, choć z pewnością gra dla Kaiserslautern pomogła mu zebrać sporo doświadczenia. Pomocnik już w debiucie w Bundeslidze obejrzał czerwoną kartkę. Potem regularnie grał w ekipie "Czerwonych Diabłów", lecz drużyna spadła do drugiej klasy rozgrywkowej. W sumie, przez dwa lata, Borysiuk rozegrał za zachodnią granicą Polski ponad 45 meczów. Po pełnym sezonie w 2. Bundeslidze, pozycja gracza zaczęła słabnąć. W 2014 roku było jasne, że Borysiuk nie będzie wiele grał, a najlepszą opcją będzie wypożyczenie. Był temat powrotu do Legii, ale sprawa upadła m.in. przez finanse. Ostatecznie padło na rosyjską Wołgę Niżnyj Nowogród, ale to również nie był dobry kierunek. Brak regularnej gry, pięć meczów w rundzie i przekonanie, że nie ma sensu grać na wschodzie.
Ostatecznie w połowie 2014 roku Borysiuk trafił do Lechii. Początki były nieśmiałe, ale z każdym meczem piłkarz się rozkręcał. Wkrótce po transferze, gdy zbliżał się mecz z Legią, pytaliśmy "Wizira" o to, jaki ma stosunek do "Wojskowych". - Nie ma co ukrywać, że Legia jest dla mnie bardzo ważnym klubem, który strasznie mocno szanuję - opowiadał wtedy. Od tamtego czasu minęło 1,5 roku. W tym czasie pomocnik stał się liderem gdańszczan.
- Borysiuk zdecydowanie dojrzał. Obecnie na boisku widać w jego poczynaniach rozwagę. Odkąd odszedł z Legii zmężniał i gra jeszcze bardziej agresywnie. Dodatkowo można u niego zaobserwować większy ciąg na bramkę. Według mnie, nadal drzemie w nim potencjał. Pewność siebie pozwala mu z większą łatwością grać do przodu. Widać również, że celniej podaje. Ariel kilka razy grał na pozycji stopera. Wydaję mi się, że to pozwoliło mu poprawić umiejętność wyprowadzenia piłki. Ma bardzo dobre uderzenie, ale nie wykorzystuje tego - po jego próbach pada mało bramek. Nad tym nadal może pracować, bo stać go na strzelanie pięknych goli. Wystarczy sobie przypomnieć trafienie ze Śląskiem Wrocław przy Łazienkowskiej w 2011 roku - mówi Magiera.
Dzięki grze w Lechii, Borysiuk zaczął być też ponownie powoływany do reprezentacji. Nie jest tam pierwszoplanową postacią, ale z pewnością ma szanse na wyjazd na tegoroczne mistrzostwa Europy we Francji - nadchodząca runda będzie decydująca. Jak na razie, "Wizir" jedenaście razy wystąpił z orzełkiem na piersi.
Do Legii trafia Borysiuk - wersja 2.0. Nie ma wątpliwości, że to piłkarze lepszy niż wtedy, gdy odchodził z Łazienkowskiej. - Inaczej gra się w Lechii, a inaczej w Legii. Tak samo jest z trenerami, każdy wymaga czegoś innego. Borysiuk przy Łazienkowskiej zwiększy rywalizację w środku pola, choć miejsca w składzie na pewno nie dostanie za darmo. Wiele zależy od niego. Mam nadzieję, że Borysiuk, będący jednym z najlepszych graczy na swojej pozycji w Ekstraklasie, wniesie wiele jakości i pozytywnych aspektów do gry legionistów - twierdzi Magiera.
Ulepszona wersja Ariela o miejsce w składzie będzie rywalizowała z Tomaszem Jodłowcem oraz starym-nowym znajomym, Stojanem Vranjesem i Dominikiem Furmanem. Możliwe również, że czasem z Michałem Pazdanem, choć akurat jemu transfer Borysiuka powinien gwarantować spokojną grę na stoperze, gdzie czuje się najlepiej. Pamiętać trzeba jeszcze o kapitanie drużyny Ivicy Vrdoljaku, który na drugim zgrupowaniu powinien już trenować na pełnych obrotach i z pewnością będzie ważną postacią jeśli tylko zdrowie dopisze.
Najbliższe miesiące będą dla Borysiuka bardzo ważne, choć wzajemnie będą się wiązały. Pomocnik walczy o wyjazd na EURO, co musi skutkować dobrą grą w barwach Legii. Najbliższe miesiące powinny również pokazać kibicom Legii naocznie, jak bardzo zmienił się pod względem piłkarskim "Wizir".
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.