
Aleksandar Prijović - dobry sezon w Turcji i częste zmiany klubów
11.07.2015 04:53
(akt. 07.12.2018 22:18)
- Pamiętam Aleksandara z Djurgardens. Powiem szczerze - to bardzo dobry zawodnik. Moim zdaniem jego najmocniejszą cechą na boisku jest umiejętność świetnego wykończenia akcji. Prijović bardzo dobrze gra również głową, pomaga mu w tym wzrost - mówi dla Legia.Net na temat nowego napastnika Legii Warszawa Pablo Dyego, który spotkał już Szwajcara w szwedzkim klubie. Sam Brazylijczyk również latem dołączył do ekipy Henninga Berga.
Prijović urodził się w szwajcarskim Sankt Gallen 21 kwietnia 1990 roku. Tam również rozpoczął przygodę z piłką. Jak wskazuje choćby samo nazwisko - napastnik ma serbskie korzenie. Szybko urósł i wyróżniał się na placu gry wzrostem (190 centymetrów). W wieku 16 lat trafił do włoskiej Parmy, która była wtedy 12. zespołem Serie A oraz doszła do 1/16 finału Pucharu UEFA. Aleksandar występował wtedy w drużynach młodzieżowych, choć zadebiutował w najwyższej klasie rozgrywkowej. Swój pierwszy, a zarazem ostatni mecz w ekipie niebiesko-żółtych rozegrał 27 kwietnia 2008 roku przeciwko Regginie Calcio. Na boisku spędził osiem minut. Parma spadła do Serie B, a sam Prijović zdecydował się na transfer do angielskiego Derby Country z angielskiej Championship.
Nowy legionista nie pograł na zapleczu Premier League. Oficjalnie zawodnikiem "Baranów" był przez rok. W trakcie pierwszych miesięcy 18-letni wtedy zawodnik ani razu nie przebił się do kadry meczowej. Uznano, że Prijović powinien ograć się na wypożyczeniu. Najpierw na dwa miesiące (w Anglii możliwe są krótkie wypożyczenia w trakcie sezonu do zespołów z niższych lig) napastnika postanowili wziąć działacze Yeovil Town z Ligue One (trzeci poziom). 243 minuty na boisku w siedmiu spotkaniach i brak goli sprawiły, że "The Glovers" nie zdecydowali się na dalsze ogrywanie młodziana. Prijović kolejne 60 dni spędził w Northampton Town, gdzie pojawił się na murawie jedenastokrotnie (363 minuty) i pokonał bramkarzy Southend United i Leyton Orient.
W trakcie pobytu na Wyspach Brytyjskich zawodnik występował w juniorskich reprezentacjach Serbii - kraju, z którego wywodzili się jego przodkowie. Przez połowę sezonu 2009/2010 tkwił w zespole Derby, gdzie nie miał szans na grę. W lutym 2010 roku zdecydował się na powrót i występy w FC Sion. Wcześniej był jednak na testach w niemieckim MSV Dusiburg oraz duńskim OB Odense. Do końca rozgrywek wystąpił 10 razy (282 minuty), choć tylko w jednym spotkaniu wyszedł na murawę w pierwszym składzie. Gola na poziomie Super Ligi nie strzelił, choć dwa razy trafił do siatki w rezerwach. Całość zaowocowała jednak zmianą kadry. W reprezentacjach do lat 20 i 21 zawodnik występował w szwajcarskich barwach. Kolejny sezon był dla Prijovicia przełomowy. Napastnik zaczął regularnie grać: 29 meczów, siedem goli, trzy asysty i prawie 1500 minut na boisku - taki był bilans Aleksandara.
Pomimo względnie udanego sezonu, w kolejnych rozgrywkach zawodnik nie mógł liczyć na miejsce w wyjściowym składzie. Przez to zdecydował się odejść na wypożyczenie do beniaminka rozgrywek - Lausanne-Sport. Tam sytuacja się powtórzyła, a 12 meczów i jeden gol nie powalały na kolana. Wtedy uznano, ze Prijović musi zmienić otoczenie. Kolejny rok Szwajcar spędził w Tromso. Tamtejsza liga gra systemem wiosna-jesień, więc w Norwegii zagrał w końcówce jednego sezonu i pierwszej rundzie kolejnego. Atakujący zdobył zaufanie trenera. W sumie na boisku pojawił się 37 razy, zdobył 10 bramek i mógł pochwalić się czterema asystami. Gole strzelał również w eliminacjach do europejskich pucharów, gdzie pokonał bramkarzy Partizana Belgrad oraz Metalurha Donieck. Niezła postawa w barwach Tromso obfitowała w transfer do szwedzkiego Djurgardens, gdzie nowy nabytek Legii spędził rok. Spotkał tam m.in. Pablo Dyego, który również latem 2015 roku trafił na Łazienkowską. Szwedzi zapłacli działaczom Sionu około 200 tysięcy euro. Pod sierpnia do listopada 2013 roku Prijović rozegrał tam 13 konfrontacji, 5 razy trafił do siatki, dwukrotnie popisał się kluczowymi podaniami i na boisku spędził równo 900 minut.
W 2014 roku pozycja napastnika w Djurgardens trochę osłabła. Po 4. kolejce rozgrywek Szwajcar stracił miejsce w podstawowym składzie, choć potem kilka razy do niego powracał. Latem zawodnik zaczął głośno wyrażać brak swojego zadowolenia z liczby minut spędzanych na boisku. Sprawę komentował również jego agent, który podkreślał, że piłkarz nie założy już koszulku Djugardens. Kilka dni po tych słowach, Prijović wszedł na ostatnie minuty spotkania z Helsinborgs i zapewnił swojej ekipie remis. Kibice na niego gwizdali, uważali za rozpuszczoną gwiazdkę, a sam atakujący stwierdził, że fani mogą go oceniać, ale wiedzą bardzo mało na temat jego sytuacji. Dodał również, że jest sfrustrowany całą sytuacją, choć nigdy nie powiedział złego słowa o klubie. Odchodząc z klubu (po rozegraniu 30 meczów, strzeleniu 10 goli i zanotowaniu 3 asyst), Aleksandar tonował nastroje i mówił w mediach, że z Djurgardens rozstaje się w zgodzie i szacunku. Szwedzi sprzedali piłkarza do tureckiego Bolusporu gwarantując sobie 20 procent kwoty z kolejnego transferu. W ten sposób "Duma Sztokholmu" po przejściu Prijovaca do Legii zarobiła około stu tysięcy euro.
Sezon 2014/2015 napastnik spędził na zapleczu tureckiej Ekstraklasy. Wspomniany Bulsaspor zajął dziesiąte miejsce. Dla samego piłkarza rozgrywki były udane, ponieważ w 31 spotkaniach strzelił 16 goli. Dodatkowo pięć razy asystował przy trafieniach kolegów. Na placu gry spędził 2563 minuty i był gwiazdą swojego zespołu. Tuż przed odejściem Prijovicia, dyrektor techniczny Bulsasporu Umit Ozat podkreślił pracowitość napastnika na treningach. W ostatnich tygodniach lokalne media donosiły o zainteresowaniu graczem przez kluby z Rosji, Austrii czy Niemiec.
W poprzednich rozgrywkach Prijović - razem z Mertem Nobre - został drugim strzelcem rozgrywek. Lepszy od nich był tylko Jonathan Ayite, który trafiał do bramki 19 razy. Dla porównania można dodać, że 11 bramek zdobył znany z Wisły Kraków Cwetan Genkow.
Nowy atakujący Legii zdążył zwiedzić sporą liczbę klubów. Skąd wynikały tak częste zmiany klubów? - Byłem młodym napastnikiem, grałem w klubach, gdzie często zmieniano trenerów. Często musisz zdobywać zaufanie od nowa, gdy jesteś młody, a ja miałem z tym problemy, brakowało mi doświadczenia. W międzyczasie jednak je zdobyłem i wiem jak poradzić sobie z każdą sytuacją. Zawsze sobie powtarzałem, że jeśli grałbym jako napastnik w dominującym zespole, zamietlibyśmy ligę. Teraz przychodzę do Legii i naszym zadaniem jest to pokazać - powiedział napastnik dla legia.com. Szwajcar w Legii będzie występować w koszulce z numerem 99.
Po transferze do Legii wielu kibiców zaczęło porównywać napastnika - pod względem wyglądu - do wielkiego Zlatana ibrahimovicia. Na ten temat Aleksandar wypowiedział się pół roku temu w jednym z wywiadów. - Ciągle szukane są analogie między nami. Mam podobną fryzurę do Szweda i tatuaże, ale jesteśmy innymi ludźmi. Gramy w innych ligach i na innym poziomie. Szanuję go, to oczywiste, ale mam swoje wyzwania - mówił. Tureckie media uważają jednak, że Prijović ma pewność siebie na poziomie podobnym do Szweda i również potrafi zaskakiwać rozwiązaniami danych akcji.
Po raz pierwszy Prijović będzie miał szansę oficjalnie zagrać w nowych barwach już w przyszłym tygodniu. Szwajcar został już zgłoszony do rozgrywek i za sobą ma pierwszy trening przy Łazienkowskiej (wideo poniżej).
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.