News: Adam Hlousek może trafić do MLS?

Adam Hlousek: Wierzę, że awansujemy do Ligi Mistrzów

Maciej Ziółkowski

Źródło: futbolfejs.pl

16.08.2016 11:16

(akt. 21.12.2018 16:12)

- To, co powiedział Arek, jest prawdą. Jesteśmy Legią, jesteśmy profesjonalistami, gramy dla kibiców, a kibice chcą widzieć Legię zwycięską. Mamy na piersi „eLkę” i musimy wygrywać, czy to w polskiej lidze, czy to w eliminacjach Ligi Mistrzów. Oczywiście nie może tak być, że ewentualny awans do Ligi Mistrzów wszystko inne wytłumaczy. Przegraliśmy w Pucharze Polski, przegraliśmy potem z Łęczną w lidze i musimy sobie jasno powiedzieć, że to nie jest dobre. Z drugiej strony pamiętajmy, że to futbol. I naprawdę bywa w futbolu różnie. Przypomnijmy sobie poprzednie pół roku. Przecież też mieliśmy taki moment, gdy nie do końca dobrze nam gra wychodziła. Ale przychodził mecz na przełamanie, kiedy w końcu nam się wszystko układało. Teraz też tak jest i wierzę, że – mimo tych słabszych meczów – awansujemy do Ligi Mistrzów - mówi w rozmowie z "futbolfejs.pl" Adam Hlousek, piłkarz stołecznego klubu.

Doczekamy się wreszcie tej jesieni Legii ze znaczkiem Champions League na koszulkach?

 

- Mam oczywiście nadzieję, że tak.

 

Ale, mówiąc szczerze, wasze ostatnie mecze za wiele optymizmu w nas nie wlały.

 

- Myślę, że to efekt początku sezonu. Może nie wszystko nam wyszło, ale przed nami wciąż ten najważniejszy cel, jakim jest awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. To prawda, że przegraliśmy Superpuchar, że odpadliśmy z Pucharu Polski, ale musimy iść dalej. Nie patrzeć za siebie, tylko przed siebie. A mamy przed sobą wielki cel, ma go Legia, mają fani. Wiem, tak samo jak cała drużyna, że Polska czeka na to już 20 lat. Musimy zapomnieć o tym, co było, i skupić się teraz na kroku do Ligi Mistrzów.

 

Czy nie jest jednak tak, że macie kłopot z motywacją, gdy przychodzi wam wyjść na mecz ze słabszym rywalem?

 

- Nie, motywacji nam nie zabrakło. To nie jest tak, że można rozdzielać: ci są ostatni, ci są pierwsi, to z innym nastawieniem się z nimi gra. Chce się wygrać każdy mecz, to oczywiste. Na pewno nie jest tak, że jak gramy z ostatnim zespołem, to nie mamy motywacji. Trzeba mieć respekt dla każdego rywala, na tym to polega. A że w którymś momencie ten niżej notowany rywal okazuje się lepszy? To się zdarza. Przecież nie tylko w futbolu. W wielu innych dyscyplinach. Czy w tenisie numer jeden ma zawsze zapewnioną wygraną? No nie. Trzeba mieć szacunek dla przeciwników i trzeba umieć uszanować to, że w pewnym momencie są lepsi.

 

Rozmawialiście, analizowaliście Dundalk? Jaki to jest zespół?

 

- Gdy dowiedzieliśmy się, że wylosowaliśmy właśnie Dundalk, to była chwila radości – że to właśnie ten rywal. Nie ma co tego ukrywać. Ale potem trzeba było jednak ochłonąć. Popatrzmy, co stało się na EURO. Na Islandczyków, Walijczyków nikt nie stawiał. Te wyspiarskie drużyny coś w sobie mają. Przede wszystkim to, że są bardzo mocne jako teamy, jako ekipy ewidentnie podporządkowane grze zespołowej. No i popatrzmy na samo Dundalk. Przecież Irlandczycy wyeliminowali BATE Borysow, naprawdę mocny zespół. Więc ta radość z losowania szybko musiała ustąpić respektowi dla rywala. Musimy zagrać w tych meczach jak w najważniejszych meczach sezonu. Grać ze świadomością, że to nie jest byle jaki zespół, tylko rywal, którego musimy pokonać, by zakwalifikować się do Ligi Mistrzów. Jak powiedziałem, to Wyspiarze. Oni mają we krwi ostrą walkę, mocną psychikę – właśnie to było widać podczas mistrzostw Europy. Musimy nastawić się na to, że będziemy mieć przed sobą drużynę, która walczy według reguły jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Dlatego trzeba wyjść i przez 90 minut też walczyć. A potem przez następne 90 minut. Człowiek musi wierzyć w to, że wygra taki mecz. My wierzymy i tak właśnie będzie.

 

Trener Besnik Hasi, od kiedy tu tylko przyszedł, powtarza, że w jego filozofii macie grać wyżej i szybciej. Ważna jest gra piłką i jej szybkie przenoszenie pod pole karne rywala. To dla ciebie wymarzona sytuacja.

 

- Tak, trener powtarza, że musimy więcej atakować, stwarzać sobie sytuacje podbramkowe, przenosić szybko ciężar gry z lewej na prawą i na odwrót. To takie nowoczesne granie. Legia powinna mieć piłkę i tę piłkę szybko przenosić z obrony do ataku. I dla mnie to rzeczywiście fajna gra. Lubię taką.

 

Nie da się ukryć, że presja na was jest olbrzymia. Dla Czechów to normalne, że Sparta Praga, Slovan Liberec, Slavia do tej Ligi Mistrzów potrafią awansować. My – jak już zresztą sam zauważyłeś – czekamy 20 lat.

 

- Pewnie, że czujemy, że tu wszyscy czekają, by wreszcie załapać się do wymarzonej Ligi Mistrzów. Kibice, pracownicy klubu, szefowie. Szczególnie, nie ma co tego ukrywać, a o czym już rozmawialiśmy – po takim losowaniu. Trzeba sobie umieć z tym ciśnieniem radzić i jestem pewien, że sobie poradzimy. Choć oczywiście nie jest to łatwe. Pamiętam, jak walczyliśmy ze Slavią przeciwko Crvenej Zvezdzie w tych decydujących meczach o awans do Ligi Europy. To była bardzo ciężka rywalizacja i duże oczekiwania wszystkich wokół. Ale daliśmy wtedy radę. Teraz wierzę, że tak stanie się z Legią! Warszawa zasługuje, by tu była Liga Mistrzów.

 

 

Cały wywiad można przeczytać w tym miejscu.

Polecamy

Komentarze (8)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.

Uwaga!

Teraz komentarze są ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu Legia.Net. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.