News: Latem Furman wróci do Francji?

70-tka Furmana - czas próby

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

15.01.2014 19:00

(akt. 04.01.2019 13:34)

Kończy się przygoda Dominika Furmana z Legią, podczas której wychowanek Szydłowianki Szydłowiec zaliczył dokładnie 70 spotkań z "eLką" na piersi. Poniżej hasłowo, przedstawiamy przygodę "Furmiego" z naszego punktu widzenia i na sam koniec życzymy po prostu powodzenia i zdobycia uznania podobnego jakim w Ligue 1 cieszy się Grzegorz Krychowiak.

Szybka akcja:


Skauci Legii już w 2005 roku zauważyli potencjał blondwłosego zawodnika Szydłowianki. Akcja transferowa odbyła się trochę na wariackich papierach, ale ostatecznie była udana, a zaczęło się od tego, że Jacek Mazurek wyszukał numer do... cioci zawodnika w książce telefonicznej. Ostatecznie udało się dotrzeć do "Furmiego" i przekonać go do zmiany decyzji (był piątek, a od poniedziałku miał zacząć treningi w Piasecznie). Obecny dyrektor sportowy stołecznego klubu mógł być dumny ze swojej szybkiej akcji. Jak się okazuje, tym ruchem po latach zarobił dla "Wojskowych" prawie trzy miliony euro. Czysty zysk!


70-tka:


"Furmi" kończy przygodę na 70 rozegranych meczach w pierwszym zespole. W rundzie jesiennej trwającego sezonu pomocnik był praktycznie podstawowym zawodnikiem w talii Jana Urbana i jedynym piłkarzem z pola, który nie doznał kontuzji. Dominik wystąpił w 30 starciach w bieżących rozgrywkach.


21-latek debiut zaliczył już w sezonie 2011/2012 w pucharowym starciu z Gryfem Wejherowo, ale to był jego jedyny mecz u Macieja Skorży. Na poważnie Furman wszedł do drużyny od czasu kiedy ster objął Jan Urban, który od meczu z Metalurgsem Lipawa powoli wprowadzał pomocnika do zespołu, a z czasem zaczął na niego stawiać coraz mocniej, choć początkowo starał się ostrożnie szafować jego siłami i często wykorzystywał w rotacji.


Kapitan:


Wszędzie gdzie się pojawiał zaczynał z czasem rządzić. Najpierw Furman został kapitanem juniorów z rocznika '92 pod opieką Krzysztofa Dębka. Potem przyszedł czas na ekipę z Młodej Ekstraklasy, w której przez trzy sezony był kluczowym ogniwem, a już w ostatnich dla niego rozgrywkach z tej serii był absolutnym liderem - zagrał w 22 meczach i strzelił 8 goli. U Dariusza Banasika "Furmi" również nosił opaskę kapitańską. Stan rzeczy zmienił się po awansie do pierwszej drużyny. Naturalne było, że pomocnik nie będzie od razu kapitanem, choć w Ekstraklasie rzadko pokazywał swoje cechy przywódcze. Powrotem do funkcji okazywała się kadra do lat 21, w której Marcin Dorna również wierzy w szydłowianina i pozwala mu wyprowadzać kolegów na boisko.


Ogień i woda:


Najlepszym przyjacielem Furmana w drużynie był Jakub Kosecki, z którym piłkarz z Szydłowca w na ostatnich zgrupowaniach mieszkał w pokoju. Najciekawszy był kontrast pomiędzy nimi - Dominik na ogół był stonowany, dyplomatyczny w rozmowach z mediami oraz ułożony. Na pewno nie był Playboyem z Hoolywood (takiego dezodorantu używał "Furmi) - na takie miano prędzej zasługiwał "Kosa", który zawsze sprawiał wrażenie odpowiednio ostrego i szalonego by w pełni zasłużyć na przydomek. Obaj byli niczym ogień i woda, a dogadywali się, często razem ćwiczyli na boisku i to starszy z tego duetu będzie musiał sobie teraz poszukać nowego współlokatora.


Złoty rocznik:


Furman urodził się w 1992 roku i miał wielkie szczęście bowiem trafił do zespołu, który był bardzo utalentowany i rokujący. Pierwsza próba udowodnienia wszystkich zachwytów nastąpiła na mistrzostwach Polski, ale tam sukces był połowiczny, bo drugie miejsce po porażce z Lechem Mariusza Rumaka zostało uznane przez piłkarzy za porażkę. Czas pokazał, że w seniorskiej piłce legioniści poradzili sobie lepiej od graczy "Kolejorza".


Większość podopiecznych Krzysztofa Dębka nadal gra w piłkę, a kilku nadal robi to na wysokim poziomie. Wystarczy tylko wspomnieć Rafała Wolskiego czy Furmana, którzy wywalczyli sobie zagraniczne transfery. Mateusz Cichocki, Michał Żyro, Michał Kopczyński, Przemysław Mizgała i Michał Efir znajdują się w kadrze pierwszego zespołu Legii. Z kolei Jakub Szumski i Wojciech Lisowski występują w Ekstraklasie.

 

- Dominik Furman jest zawodnikiem, który wiele zawdzięcza całej akademii Legii oraz trenerom, którzy z nim pracowali. Jesteśmy dumni z tego, że nasz były podopieczny wyjeżdża do lepszej ligi i ma szansę na sukces. "Furmi" nie był z nami od początku swojej piłkarskiej drogi, ale zaczął ćwiczyć przy Łazienkowskiej jako 13-latek. Już wtedy pokazywał się z dobrej strony i zainteresował sobą nasz dział skautingu, potem tylko udowadniał, że drzemie w nim wielki talent. To piłkarz z dużą charyzmą, dzięki której nosił kapitańską opaskę w juniorach, Młodej Legii, a teraz w kadrze U-21. Obecnie to wyróżniający się gracz w środku pola, który poważnie traktuje swoje obowiązki. Na transferach Wolskiego i Furmana zarobiła cała akademia, a nie tylko ja i Jacek Mazurek - na sukces pracuje naprawdę wiele osób, które są tutaj od lat - powiedział nam Krzysztof Dębek, którego zapytaliśmy o transfer 21-latka. 


Ważne gole:


Furman jak na swoje możliwości strzelił zbyt mało bramek w Legii. Zawodnikowi uważanemu powszechnie za wielki talent trzy gole w 70 meczach po prostu nie przystoją. Inna sprawa, że trafienia 21-latka, które padły w mistrzowskim sezonie, za każdym razem były bardzo ważne, a wręcz kluczowe dla losów tych spotkań.


"Furmi" strzelił debiutanckiego gola w starciu z Podbeskidziem, które przez długi czas utrzymywało przy Łazienkowskiej korzystny rezultat. Strzał ten wyprowadził legionistów na prowadzenie 2:1 i praktycznie odebrał "Góralom" wiarę we włąściwy wynik. W następnej kolejce szydłowianin zanotował przepiękne trafienie, którym pokonał golkipera Górnika Łukasza Skorupskiego nie mającego wtedy najlepszego dnia. Wtedy podopieczni Jana Urbana w końcowym rozrachunku wywieźli z Zabrza punkt. Ostatnia bramka zdobyta została w gorącej atmosferze przy Konwiktorskiej w doliczonym czasie gry drugiej połowy. "Furmi" przyłożył wtedy głowę do idealnego dogrania Ivicy Vrdoljaka i do pustej bramki wpakował futbolówkę, a potem? A potem Dominik utonął w ramionach kolegów, którzy dopadli go po szaleńczym sprincie w stronę ławki rezerwowych Legii.


Sinusoida:


- Furman miewał kapitalne mecze - jego wizytówką do dziś pozostaje spotkanie z Lechem z listopada 2012, kiedy zagrał niczym profesor, a jego występem zachwyciło się pół Polski. W kolejnych miesiącach zawodnik miewał podobne występy, ale często zaliczał też mecze, w których obserwatorowi po prostu znikał z oczu. Dominik w polskich warunkach był młodym piłkarzem. "Furmi" 6 lipca skończy 22 lata - we Francji to już normalny piłkarski wiek. Poprzeczka została zawieszona zdecydowanie wyżej, bo zamiast spotkania z Brożkiem, Nowakiem czy Robakiem, przyjdzie się mierzyć z Falcao, Ibrahimoviciem albo Cavanim. Jest różnica, a bez formy na równym, wysokim poziomie o regularną grę będzie naprawdę trudno...


Twarda głowa:


W ostatnich miesiącach w kierunku Furmana skierowano wiele słów krytyki. Mimo, że Dominik posiada niewątpliwe umiejętności, często nie potrafił ich zademonstrować, można było odnieść wrażenie, że zatrzymał się przed pewną niewidzialną ścianą. Czegoś zabrakło, może treningu indywidualnego, może bodźca psychocznego - trudno stwierdzić. Możliwe, że zmiana środowiska pomoże "Furmiemu", który nie rozegrał nawet dwóch pełnych sezonów w seniorskiej piłce. W tej chwili najlepiej będzie już zapomnieć o dyskusjach na temat poziomu Dominika, a po prostu ściskać kciuki żeby chłopakowi, dla którego Legia była ważnym przystankiem w karierze, jak najlepiej powiodło się w trakcie jego wojaży.


Dobry interes:


Biorąc pod uwagę fakt, że Legia zarobiła prawie trzy miliony euro, można uznać, że dokonano dobrego interesu. Wiadomo, że Furman może się jeszcze rozwinąć i prawdopodobnie to zrobi. Siła drużyny nie zostanie zmniejszona, w składzie są odpowiedni piłkarze, a desant nadciąga także z rezerw, gdzie na podobnej pozycji mogą występować Grzegorz Tomasiewicz oraz Bartłomiej Kalinkowski.


Odskocznia:


Furman będzie miał w Tuluzie misję ważną dla polskich kibiców. Swego czasu gwiazdą Auxerre był Ireneusz Jeleń, który we Francji zdobył odpowiednią renomę - interesowała się nim potem cała czołówka Ligue 1. Teraz dobre recenzje zbiera Grzegorz Krychowiak i to do niego będzie musiał równać legionista. Doskoczenie do tego poziomu będzie oznaczać pierwszą część zadania - udowodnienie, że 21-latek był gotowy na podbój zagranicznych klubów. Jeśli wyskoczy wyżej, da nadzieję działaczom fioletowych na zarobek. Przed tym sezonem Etienne Capoue został za 11 milionów sprzedany do Tottenhamu, a wcześniej Moussa Sissoko odszedł do Newcastle. Sprężyny w odskoczni z Tuluzy działają skutecznie.

Polecamy

Komentarze (16)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.

Uwaga!

Teraz komentarze są ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu Legia.Net. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.