Oceny piłkarzy

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Lechem – niespodzianka mała, acz bardzo miła

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

15.07.2025 22:15

(akt. 15.07.2025 22:18)

W niedzielę Legia zdobyła Superpuchar Polski pokonując w Poznaniu Lecha 2:1. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz w grafice na dole. Piłkarze grający krócej niż kwadrans podstawowego czasu gry nie byli oceniani. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 7 (6,61 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Średni występ legionistów z Aktobe nie wlał wiele optymizmu w serca kibiców. Nic więc dziwnego, że Lech był uważany za zdecydowanego faworyta meczu o Superpuchar, wszak w zeszłym sezonie poznaniacy pokonali Legię dwukrotnie. Od początku meczu jednak to Legia była nieoczekiwanie drużyną lepszą. W Poznaniu zobaczyliśmy w realizacji pomysły na grę trenera Iordanescu, nie była to gra widowiskowa, ale za to efektywna. W ataku Legia mozolnie budowała akcje, rozgrywając piłkę z jednej strony na drugą, długo utrzymywała się przy piłce i unikała ryzykownych podań przy podawaniu piłki na połowie rywali, cierpliwie szukając luk. Za wiele ich w ten sposób nie znalazła, legioniści mieli jednak w zanadrzu jeszcze złamanie tego schematu poprzez dokładne długie podanie – tak padł drugi gol dla Legii, tak też stwarzali sobie goście kolejne szanse w drugiej połowie. Najważniejsza jednak była w tym meczu gra obronna „Wojskowych”, charakteryzująca się dużym zagęszczeniem środka pola, gdzie pomocnicy i obrońcy Legii przy wyprowadzaniu piłki przez Lecha byli blisko przeciwników. Poznańscy obrońcy wyprowadzający piłkę albo nie mieli w ogóle do kogo zagrać, albo byli wypychani z piłką w boczne strefy, gdzie trafiali na dobrze dysponowanych bocznych obrońców Legii. To właśnie dobrze grający boczni obrońcy wraz z najważniejszym chyba przy takim ustawieniu w obronie defensywnym pomocnikiem, stanowili klucz do sparaliżowania budowania akcji przez Lecha. Nowym elementem było też częste przerywanie akcji rywali delikatnymi faulami w środku pola lub na jego połowie (legioniści dwadzieścia jeden razy przekraczali przepisy, dwa razy częściej niż rywale), wybijające poznaniaków z rytmu i każdorazowo były to faule pozwalające na odbudowę ustawienia. Dobrze też trener reagował zmianami ściągając kolejno piłkarzy, którzy wyglądali na najbardziej zmęczonych lub najmniej efektywnych w obronie. Może przy nowym szkoleniowcu Legii mecze warszawskiej drużyny będą mniej miłe dla oka i niezbyt efektowne, jest jednak nadzieja, że dzięki dobremu zbalansowaniu obrony i ataku wyniki będą lepsze niż w zeszłym sezonie. W Poznaniu taka gra przyniosła sukces, jakim niewątpliwie było pokonanie faworyzowanego aktualnego mistrza Polski na jego stadionie, wciąż jednak co nieco jest do poprawy, a w szczególności stałe fragmenty gry w defensywie, bo to znów po nich rywal miał najwięcej okazji bramkowych. Cieszy nie tylko zdobyte trofeum, ale też postawa piłkarzy, odpowiedzialna gra zespołowa i poprawa koncentracji w porównaniu z zeszłym sezonem, bo wyjątkowo mało było szans bramkowych sprezentowanych przeciwnikom.

Kacper Tobiasz 7 (6,64 - ocena Czytelników). Przy golu niewiele mógł zrobić, obronił dwa groźne strzały, jeden z ostrego kąta, drugi po rzucie rożnym, w obu przypadkach był świetnie ustawiony. Pozostałe dwa strzały były łatwiejsze do obrony, raz dobrze wyszedł na przedpole, radził sobie też z górnymi piłkami, choć w zasadzie wszystkie były dość łatwe do złapania. Podkreślić też warto dobrą, bardzo dokładną grę nogami, również przy dłuższych podaniach. Naprawdę dobry mecz bramkarza Legii, który taką postawą dawał też dużo pewności obrońcom, zwłaszcza przy wyprowadzaniu piłki.

Paweł Wszołek 8 (7,59). Dwa strzały głową w pierwszej połowie, pierwszy z ogromnym trudem obronił Mrozek, po drugim piłka wpadła do bramki. Do tego doszedł jeden celny, ale lekki strzał w drugiej części meczu. Piłka szukała więc Wszołka w polu karnym, ale trzeba też pochwalić dobrą grę w defensywie, zwłaszcza w sytuacjach jeden na jednego był nie do minięcia. Problemy miał tylko przy wysokich dośrodkowaniach z drugiej strony, po jednym z nich pod koniec pierwszej połowy przeskoczył go Fiabema i oddał celny strzał głową z ostrego kąta. Generalnie jednak Norweg został przez Wszołka z gry wręcz wyłączony, bo były reprezentant Polski bardzo dobrze się ustawiał. Pewne zastrzeżenia mogliśmy mieć do celności podań w ofensywie, bo parę strat było, niemniej prawy obrońca Legii był w niedzielę jednym z najlepszych piłkarzy na boisku, a jego dobra gra w obronie i strzelony gol były kluczowe dla zdobycia Superpucharu przez „Wojskowych”.

Jan Ziółkowski 8 (7,26). Bardzo dużo miał skutecznych interwencji, nie popełnił ani jednego błędu w obronie, raz tylko tylko faul w bocznej strefie, bardzo dobrze grał w powietrzu, również przy stałych fragmentach gry w defensywie, a do tego zaskakiwał dojrzałością. Ustawiał się jak stary rutyniarz, silny i doświadczony Ishak w ogóle sobie przy nim nie pograł, a często był po prostu bezradny. Ziółkowski w ogóle nie tracił też piłek przy wyprowadzaniu, a po jego genialnym długim podaniu bardzo dobrą okazję miał Biczachczjan. Solidny ból głowy będzie miał trener zestawiając środek obrony, z trójki Pankov-Kapuadi-Ziółkowski to właśnie młody Polak na początku nowego sezonu zaprezentował się najlepiej. Podobnie jak Wszołek był jednym z kandydatów do miana piłkarza meczu, bardzo dobry był to występ Ziółkowskiego.

Steve Kapuadi 6 (6,83). Ishak wybrał sobie walkę z Ziółkowskim unikając silnego Steva, jak się okazało wcale nie wybrał dobrze, ale sprawił, że Kapuadi toczył w niedzielę zdecydowanie mniej bezpośrednich pojedynków z rywalami niż „Ziółek”. W większości przypadków ustawiał się dobrze, jednak źle się zachował przy straconym golu – to on nie powinien dopuścić Szymczaka do strzału, obrońca musi w takiej sytuacji patrzeć, gdzie jest rywal, a nie tylko „kryć powietrze”. Skoro Ziółkowski był przy Ishaku na dalszym słupku, obowiązkiem Kapuadiego było zablokować i odciąć od podania każdego, kto wchodził w pole karne przy bliższym. Z tego też powodu mimo dość solidnego występu Kapuadiego oceny mu podnieść nie możemy, bo stracony gol w znacznym stopniu go obciąża. Nie mamy natomiast żadnych zastrzeżeń do operowania piłką, nie miał strat, a nawet raz próbował oddać strzał z dystansu, był on jednak bardzo nieudany. Generlanie był to niezły występ mimo winy przy stracie gola.

Patryk Kun 7 (6,58). Bardzo dobra pierwsza połowa, mający robić w opiniach ekspertów za gwiazdę Ekstraklasy Gumny został przez Kuna kompletnie wyłączony z gry w ofensywie. Bardzo dużo przejęć piłki, podobała nam się ta umiejętność szybkiego startu do piłki przy niedokładnym zagraniu rywala skutkująca przechwytem źle zagranej piłki lub biernego oczekiwania na nią przez lechitę. Oprócz odbiorów Kun zaprezentował nam kilka niezłych dośrodkowań, w tym to zamienione na bramkę przez Wszołka, ma więc w tym meczu ważną asystę. Druga część meczu była niestety już słabsza, zarówno jeśli chodzi o rozgrywanie piłki, jak i o defensywę, brakowało mu też czasem wsparcia ze strony pomocników, gdy rywale podwajali na boku, jak przy akcji przy straconym golu. Dobry mecz Kuna, może nie tak spektakularny jak Wszołka, Ziółkowskiego czy Augustyniaka, ale naprawdę solidny.

Kacper Chodyna 5 (5,53). Niewidoczny przez cała pierwszą połowę, niby wymieniał czasem piłki z Wszołkiem na boku, ale bez żadnego efektu w postaci dobrego podania w pole karne, strzału, czy choćby nawet dośrodkowania. Równie dyskretnie wyglądało to w obronie – był na swoim miejscu, dzięki czemu gęsto ustawiona i skoncentrowana defensywa oraz pomoc Legii paraliżowały rozgrywanie piłki przez Lecha, ale brakło w jego wykonaniu odbiorów czy przechwytów. W zasadzie to zapamiętaliśmy go tylko z jednej straty na połowie przeciwnika. W drugiej części meczu był nieco aktywniejszy, oddał niecelny strzał, dwa razy dośrodkował w pole karne i wywalczył jeden rzut rożny. Trochę to jednak mało, jak na ponad siedemdziesiąt minut gry, Biczachczjan, który go zmienił miał nie gorszy bilans w ataku po ledwie kilkunastu minutach.

Rafał Augustyniak 8 (7,26). Jak to powiedział Michał Żewłakow po meczu, „szóstka” u trenera Iordanescu to ma być strażnik wejścia do banku. I znakomicie się w tej roli w Poznaniu Augustyniak odnalazł. Bardzo często zdarza nam się zwracać uwagę na niedocenianie wagi gry defensywnego pomocnika, który zdecydowanie częściej piłkę zabiera rywalom na własnej połowie i oddaje ją do przodu zostając przy linii środkowej, niż pojawia się z nią pod polem karnym rywala. Augustyniak był w niedzielę „strażnikiem wejścia” albo jak to się mówiła dawniej „wymiataczem” wręcz wzorowym. Odbiorów i przechwytów piłki w środku pola i na własnej połowie miał pewnie tyle, co wszyscy pozostali legioniści razem wzięci. Imponował nam czytaniem gry, wiedział kiedy stanąć w linii z pozostałymi pomocnikami, a kiedy cofnąć się między parę stoperów. W środku pola przegrał jedno ledwie starcie na początku meczu, gdy rywal założył mu „siatkę”, potem był już nie do minięcia. Gdy Legia rozgrywała atak i rywale wybijali piłki ze swojego pola karnego, też wiele z nich padło łupem Augustyniaka. Miał bardzo mało strat, zapamiętaliśmy w zasadzie tylko dwa niedokładne podania, raz uderzył na bramkę, strzał był celny, ale zbyt lekki, by zaskoczyć bramkarza. Za stratę gola naszym zdaniem nie ponosi on winy, bo to nie on powinien odpowiadać za pilnowanie Szymczaka w tej sytuacji, Augustyniak gonił rywala będąc od początku akcji sporo za nim. Choć doceniamy gola Wszołka i bardzo dobrą grę Ziółkowskiego, to jednak naszym zdaniem właśnie Augustyniak był w niedzielę najlepszym piłkarzem na boisku.

Juergen Elitim 7 (7,16). Podobnie jak pozostali pomocnicy Elitim od początku meczu solidnie prezentował się w defensywie, nie tylko poprzez zajmowanie odpowiedniego miejsca w zagęszczonych „zasiekach” w środku pola, ale też potrafił piłkę przejąć lub zabrać ją rywalowi w bezpośrednim starciu. Podobnie jak pozostali pomocnicy Legii dokładnie i cierpliwie rozgrywał piłkę unikając strat, oddał też dwa strzały, ale oba zostały zablokowane. Gdy raz postanowił złamać schemat powolnego i cierpliwego budowania akcji wieloma podaniami i zagrał długie, otwierające podanie do Szkurina, padł gol, a Kolumbijczyk mógł cieszyć się z fantastycznej asysty. Generalnie był to dobry mecz Kolumbijczyka, choć my zdjęlibyśmy go chyba parę minut wcześniej, widać było jeszcze przed stratą gola, że potrzeba było w Legii w środku pola nowego impulsu i nowych sił do biegania, zwłaszcza w obronie.

Ryoya Morishita 5 (6,08). Średnio udana pierwsza część meczu w wykonaniu Japończyka, jeden wywalczony rzut rożny, ale też i wcześnie złapana żółta kartka po faulu będącym następstwem nieudanego dryblingu. W drugiej części meczu było jeszcze gorzej, niezależnie od tego czy był w środku pola, czy potem na skrzydle, mało wnosił do gry zarówno w ataku, jak i w obronie i niewiele miał kontaktów z piłką. W sumie mocno przeciętny był to występ zadziwiająco mało widocznego przez cały mecz Morishity, zmiana w końcówce spotkania w pełni uzasadniona.

Migouel Alfarela 6 (6,50). Duża aktywność na połowie Lecha i pod jego polem karnym na początku meczu, dwa celne strzały, w tym jeden dobry z dystansu, po którym Mrozek wybił piłkę na rzut rożny. Niestety pokazał się też i ze złej strony pod koniec pierwszej połowy tracąc piłkę we własnym polu karnym, na szczęście Ishak obił tylko poprzeczkę. Drugą połowę Francuz zaczął znów aktywnie, jednak po nieco ponad kwadransie trener dostrzegł spore problemy Alfareli w grze defensywnej i posadził go na ławce. I bardzo nam się ta szybka reakcja trenera Iordanescu w tej sytuacji podobała, niezależnie od tego, że Francuz był wcześniej aktywny i rozgrywał w sumie niezłe spotkanie w ofensywie.

Ilja Szkurin 7 (7,04). Przez długi czas nie dostawał podań, a gdy takowe dostał, to zachował się niczym czołowy napastnik świata. Dobre wyjście na pozycję, kapitalne przyjęcie i wykończenie, nawet Robert Lewandowski nie zrobiłby tego lepiej. W drugiej części meczu dostawał piłkę nieco częściej, ale poza utrzymaniem się z nią kilka razy tyłem do bramki i jednym wywalczonym rzutem rożnym, zrobił niewiele dobrego, do tego zmarnował stuprocentową sytuację po przytomnym podaniu Stojanovicia. Widać było wtedy, jak bardzo Białorusin był już zmęczony i trener od razu zareagował zmianą. Nie był to olśniewający występ Szkurina, ale gol fenomenalny.

Bartosz Kapustka 6 (5,61). Miał z pewnością wzmocnić grę w defensywie w środku pola i to zrobił, jedną piłkę rywalowi zabrał, dwie kolejne przejął, był bardziej efektywny w defensywie od Elitima czy zwłaszcza Morishity. Nie miał strat, ale też rzadko pojawiał się pod polem karnym Lecha, wziął jednak udział w akcji, w której pomylił się straszliwie Szkurin, to właśnie Kapustka podawał do Stojanovicia. Niezła zmiana, przydał się przede wszystkim przy powstrzymywaniu ataków Lecha w końcówce spotkania.

Wahan Biczachczjan 6 (6,12). Mogło zaskoczyć, że dostał ledwie kwadrans po dobrym meczu przeciw Aktobe, ale nawet i w tak krótkim czasie zdołał przeprowadzić jedną groźną indywidualną akcję po podaniu Ziółkowskiego, skończyło się na zablokowanym strzale i rzucie rożnym. Były też do tego dwie straty, a w obronie grał mniej więcej tak, jak Chodyna, czyli bez fajerwerków. Wypadł nieco lepiej od Chodyny, nie błysnął tym razem, ale też czasu na to miał niewiele.

Petar Stojanović 6 (6,40). Prawy obrońca wszedł z konieczności na lewe skrzydło, ale być może też po prostu trener Iordanescu lubi odwróconych skrzydłowych schodzących jak Biczachczjan do środka na lepszą nogę i ma taki pomysł na grę. Blisko był Słoweniec asysty w debiucie, ale Szkurin jego podanie w pole karne zepsuł bardzo nieudanym strzałem. Stojanović zmarnował też jeden kontratak, jedną groźnie zapowiadającą się akcję gospodarzy przerwał faulem taktycznym jeszcze na połowie Lecha, za co dostał żółtą kartkę – i za takie przytomne faule w samej końcówce meczu też trzeba chwalić, futbol czasem musi być brzydki i wyrachowany. Niezłą dał Słoweniec zmianę, choć trudno o nim po tak krótkim pobycie na boisku powiedzieć coś więcej.

Wojciech Urbański i Jean Pierre Nsame grali zbyt krótko, by ich oceniać.

Najlepszym legionistą niedzielnego meczu Czytelnicy wybrali Pawła Wszołka, a redaktorzy Rafała Augustyniaka.

Oceny zawodników

Głosowanie zostało zakończone!

7.59 Paweł Wszołek

7.26 Jan Ziółkowski

7.26 Rafał Augustyniak

7.16 Juergen Elitim

7.04 Ilja Szkurin

6.83 Steve Kapuadi

6.64 Kacper Tobiasz

6.58 Patryk Kun

6.5 Migouel Alfarela

6.4 Petar Stojanović

6.12 Wahan Biczachczjan

6.08 Ryoya Morishita

5.61 Bartosz Kapustka

5.53 Kacper Chodyna

Polecamy

Komentarze (10)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.

Uwaga!

Teraz komentarze są ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu Legia.Net. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.