
Kilka spostrzeżeń po meczu o Superpuchar
16.07.2025 12:20
(akt. 16.07.2025 12:26)
Zaskoczony Lech - Trener Edward Iordanescu już dwa dni przed meczem z Lechem podkreślał w rozmowach z piłkarzami, że w niedzielę chce widzieć Legię walczącą o każdy centymetr boiska, w pełni zaangażowaną. I taki był jego zespół w pierwszej połowie meczu. Dodatkowo zagrał nieco inaczej taktycznie w porównaniu do spotkania z Aktobe — szczególnie w grze defensywnej. Boczni pomocnicy schodzili do środka, razem ze środkowymi zagęszczali środek pola i utrudniali jak się dało, wyprowadzanie piłki Lechowi. To tak bardzo zaskoczyło gospodarzy, że nie stworzyli sobie przez 35 minut nawet pół sytuacji, byli kompletnie bezradni wobec tak grającej Legii. I w pierwszej części gry nie oddaliby groźnego strzału, gdyby nie pomoc Miguela Alfareli, który w polu karnym podał piłkę Mikaelowi Ishakowi. Na szczęście ten trafił w poprzeczkę. Zgromadzeni na trybunach kibice „Kolejorza” byli tak samo zaskoczeni obrotem spraw jak kibice — przyszli świętować pewne zwycięstwo faworyzowane Lecha, a z każdą minutą musieli oswajać się z porażką. Przed przerwą Legia zaprezentowała się bardzo dobrze na tle mistrza ostatniego sezonu. „Wojskowi” byli dobrze zorganizowani, zespół grał agresywnie, szybko doskakiwał do rywali i skutecznie zamykał linie podań.
Odmieniona pomoc — Po meczu z Aktobe pisaliśmy, że drużyna Legii miała spory problem w środku pola. Rafał Augustyniak nie czuł się najlepiej w roli szóstki, a tymczasem w niedzielę był jak odkurzacz, poza jednym błędem na początku spotkania, regularnie obrzydzał grę przeciwnikom, świetnie się ustawiając i zabierając kolejne piłki. Trzy dni wcześniej Juergen Elitim znikał, nie brał na siebie ciężaru gry, unikał ryzyka. W Poznaniu rozgrywał piłkę, unikał strat, żwawo się poruszał i popisał się piękną asystą do Ilji Szkurina posyłając piłkę za linię obrony gospodarzy. Do środka pola został przesunięty Ryoya Morishita, ale Japończyk zagrał bezbarwnie, bez błysku w oku, podobnie jak w czwartek. Widać, że nie miał odpoczynku między sezonami i potrzebuje chwili aby wejść na odpowiednie obroty. W każdym razie linia środkowa Legii długo utrzymywała się przy piłce i unikała ryzykownych podań przy podawaniu piłki na połowie rywali, cierpliwie szukając luk. Widać było spory progres względem czwartku.
Problemy po przerwie — W pierwszej części gry Lech podszedł do meczu ze zbyt dużą pewnością siebie, zespół miał spore problemy ze sforsowaniem defensywy rywali – w grze wyraźnie brakowało kreatywności i płynności. Widoczna była nieobecność kontuzjowanych zawodników: Alego Gholizadeha, Patrika Walemarka oraz Daniela Hakansa. Ale po zmianie stron „Kolejorz” mocno przycisnął legionistów. Lech powoli, ale wchodził na właściwe obroty, choć nie był w stanie przejąć kontroli nad meczem. Gospodarze zaczęli jednak przejmować inicjatywę i przede wszystkim stwarzać sobie okazje bramkowe. Raz trafili w poprzeczkę, a raz kontaktowego gola strzelił Filip Szymczak. Na więcej „Kolejorza” jednak nie było stać. Legii pomógł nowy trener - Iordanescu szybko reagował zmianami ściągając kolejnych piłkarzy, którzy wyglądali na najbardziej zmęczonych lub najmniej efektywnych w obronie. Między innymi to umożliwiło zdobycie trofeum, podobnie jak odpowiedzialna gra zespołowa i poprawa koncentracji.
Coraz ciekawszy Afarela — Już po meczu z Aktobe pisaliśmy, że wniósł trochę energii i kilka udanych dryblingów na skrzydło i że tym występem spowodował, że chcieliśmy obejrzeć Francuza na skrzydle w większym wymiarze czasu. I w starciu z Lechem zagrał od pierwszej minuty. Nie licząc wpadki we własnym polu karnym, gdy Ishak trafił w poprzeczkę, był to naprawdę udany występ. Był aktywny na połowie Lecha i pod jego polem karnym, oddał dwa celne strzały sprawdzając dyspozycję Mrozka. Często schodził do środka, zostawiając korytarz lewemu obrońcy. Raz znakomicie skorzystał z tego Patryk Kun posyłając dośrodkowanie w pole karne, które na bramkę zamienił Paweł Wszołek. Taka postawa Francuza zapowiada interesującą współpracę z Rubenem Vinagre, który przecież lubi korzystać z tworzącej się przed nim przestrzeni. Mankamentem Alfareli jest z pewnością gra defensywna i nad tym będzie musiał trochę popracować na treningach.
Pierwszy debiut za nami — Na kwadrans przed końcem spotkania o Superpuchar na murawie pojawił się Petar Stojanović, który został jako pierwszy sprowadzony do klubu latem. Słoweniec nie dojechał na zgrupowanie do Austrii, treningi rozpoczął już po powrocie do Polski. Zawodnik potrzebował kilku dni urlopu z uwagi na długo trwający sezon we Włoszech. Zmienił Ryoyę Morishitę na lewej stronie i była to udana zmiana, grał odwróconego skrzydłowego. Zaraz po tym jak pojawił się na boisku, popisał się kapitalnym podaniem do Ilji Szkurina w pole karne, ale zmęczony już mocno Białorusin fatalnie skiksował. Później zachował się odpowiedzialnie przerywając faulem groźnie zapowiadającą się kontrę Lecha. Na pewno Stojanović może grać na wielu pozycjach, jest piłkarzem uniwersalnym. W Aktobe nie zagra, nie został zgłoszony do rozgrywek. To był pierwszy z debiutów nowych graczy w najbliższym czasie — wkrótce możemy się spodziewać debiutu pozyskanego napastnika, Milety Rajovicia. A to nie koniec — przed nami zapowiedziane trzy transfery — skrzydłowego, defensywnego pomocnika i transferu niespodzianki. Klub twierdzi, że wszystko było zaplanowane, nam się wydaje jednak, że swoje w tej sytuacji zrobiły i odejście Maxiego Oyedele i presja kibiców połączona w najniższą od lat frekwencją na pierwszym meczu. Tak czy inaczej sezon, który zapowiadał się dość pesymistycznie już po tygodniu staje się sezonem obiecującym, w którym powalczymy o tytuł mistrza kraju na 110-lecie klubu.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.