Goncalo Feio
fot. Jan Szurek

Goncalo Feio: Wyrównany dwumecz

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

13.03.2025 23:59

(akt. 14.03.2025 04:31)

– W pierwszej kolejności, chciałbym pogratulować piłkarzom za kawał ciężkiej pracy, ambicję, poświęcenie, dyscyplinę, wiarę. Po drugie, podziękowania dla kibiców. Jesteśmy tak silni u siebie, bo mamy takich fanów, takie ściany za nami, gramy jednego więcej – mówił po domowym rewanżu z Molde i awansie do 1/4 finału Ligi Konferencji trener Legii, Goncalo Feio.

– Wielkie słowa uznania dla świetnej drużyny, Molde. Norwegowie mają spore atuty i bardzo wysoko zawiesili nam poprzeczkę w dwumeczu. Ta rywalizacja mogła się potoczyć w dwie strony – teraz cieszymy się my, oni cierpią. Mogło być inaczej.

– Był to wyrównany dwumecz, co jeszcze bardziej podkreśla, jak wielką pracę wykonywali piłkarze.

O rewanżu

– Co do piłki nożnej… Będę mówił krótko, bo jest późno, chcecie iść do domu. Zwycięstwo, które zaczęło się od tego, że musieliśmy zneutralizować najmocniejsze strony Molde, czyli to, co nie do końca udało nam się w Norwegii. Do najsilniejszych punktów rywali należy atak przestrzeni Gulbrandsena, Eriksena i Daehliego, a także gra środkiem, po której strzelili nam dwa gole w pierwszym meczu.

– Nastąpiła pewna zmiana struktury z naszej strony. W obronie postawiłem na trzech pomocników zamiast dwóch – przez to cierpiała pierwsza linia pressingu, bo zdejmowaliśmy stamtąd jednego piłkarza, by mieć jednego pomocnika więcej. W związku z tym spędzaliśmy więcej czasu w obronie średniej lub niskiej niż w – charakterystycznym dla nas – wysokim pressingu.

– Molde miało 1 – 2 sytuacje, przy których – swoją jakością przeciwko naszej zorganizowanej obronie – mogło nam zagrozić. Przy jednej fenomenalnie interweniował Kacper Tobiasz na koniec pierwszej połowy. Uważam, że bez piłki, ale kontrolowaliśmy boiskowe wydarzenia.

– Fazy przejściowe i kontry to nasze mocne strony. Mogliśmy zamknąć dwumecz po jednym z kontrataków, wyszliśmy sam na sam. Moglibyśmy parę razy trochę lepiej wykorzystać pierwszą fazę budowania kontry, by być groźniejsi. Ostatecznie zdobyliśmy dwie bramki z ataków pozycyjnych, na połowie przeciwnika – chciałbym, by docelowo było ich nieco więcej. Trzeba brać też pod uwagę to, co oferował rywal.

– W środę mówiłem, że będzie to długi mecz i nie możemy chcieć go wygrać po 15 czy 20 min, bo narazimy się na kontrę i rywale mogą strzelić gola, zamknąć nas. Jeśli Atletico Madryt, po zdobyciu bramki z Realem w 1. minucie, może potem nisko bronić, bez wstydu, i kontrolować spotkanie w ten sposób, to dlaczego Legia nie może tego robić. W czwartek byliśmy momentami do tego zmuszeni.

– W pierwszym meczu było czuć, że przy naszej intensywności, narzuconej po przerwie, kończyliśmy lepiej niż oni pod kątem siły fizycznej. W rewanżu, w drugiej połowie było coraz więcej naszych skoków pressingowych. W dogrywce nastąpiła zmiana struktury pressingu – pojawiło się przesunięcie jednego piłkarza z linii pomocy do ataku, czyli Claude Goncalvesa, który pressował z Markiem Gualem, by coraz bardziej ich zamykać. Była kontrola terytorialna, przerzucanie ciężaru gry na połowę przeciwnika, więcej naszych momentów bliżej bramki gości, pojawiło się też sporo stałych fragmentów. Trafiliśmy na 2:0, potem było trochę niepotrzebnych nerwów z obu stron.

O zmianie w bramce

– W środę indywidualnie rozmawiałem z Kovaceviciem i Tobiaszem. Obaj zgłosili gotowość do gry, chcieli pomóc drużynie. Podjąłem decyzję, że będzie bronić Kacper – powiedziałem mu to rano, poinformowałem też o tym Vladana.

– Wiem, że to trudny moment dla Kovacevicia, ale miesiąc temu Tobiasz też był w takiej sytuacji. Wspierał go cały zespół, sztab. Kacper fenomenalnie reagował poprzez pracę, by wrócić do najlepszego poziomu, którego od listopada – poprzez złamany palec i sparingi w zimowym okresie – nie widzieliśmy. To też praca często krytykowanych trenerów bramkarzy. Teraz musimy zrobić to samo z Vladanem – praca, wspieranie. To bramkarz, który ma tyle jakości i doświadczenia, że na pewno się z tego wygrzebie.

O grudniowym meczu Chelsea, który oglądał na żywo

– Jedna z rzeczy, które bardzo zmotywowały drużynę pod kątem rewanżu z Molde, to będący z nami pan Rzymek, czyli człowiek bardzo pracowity, kochany – każdy może na niego liczyć. To jeden z naszych kitmanów, związany z Legią bodajże już od ponad dekady. To też absolutny fan Premier League. Akurat wtedy mnie nie było, ale wiem, że kiedyś czuł ogromny smutek, załamał się, gdyż warszawiacy byli bardzo blisko wyjazdu na Old Trafford. W 2023 r. też mnie tu jeszcze nie było, ale drużyna dała mu wielki prezent w postaci spotkania na Aston Villi. Wiem, że od paru dni pan Rzymek miał w głowie Stamford Bridge i niezwykle nam zależało, by zapewnić mu taki wyjazd – ze względu na to, ile robi dla nas wszystkich.

– Lubię piłkę angielską. Jak jest trochę czasu, to chętnie wybieram się na jakieś mecze. Było tak zimą, po rywalizacji z Djurgarden – wówczas byłem w Anglii i obejrzałem m.in. spotkanie na Goodison Park, pomiędzy Evertonem a Chelsea. Robiłem notatki, gdyż wiedziałem, że możemy na nich trafić – wtedy nie miałem pojęcia, czy to się wydarzy i na jakim etapie, ale lepiej być przygotowanym niż nie być.

– Muszę powiedzieć, że nie była to pierwsza obserwacja zespołu Enzo Mareski, bo rok wcześniej, gdy prowadził jeszcze Leicester City z Championship, jego ówczesny klub mierzył się z Birmingham City, w którym występuje Krystian Bielik. Dynamiki zespołowe są dość podobne. Głównie spodziewałem się Chelsea posiadającej piłkę. Na pewno będzie budowanie trójką, jeszcze nie wiadomo, w jakiej dynamice. Dwóch zawodników w szerokości – czasami to boczni obrońcy, czasami jeden skrzydłowy i jeden boczny obrońca. Struktura w ataku będzie 3-4-3 – zazwyczaj jeden z bocznych obrońców, np. Malo Gusto, jest przesunięty do drugiej linii, do dwóch "szóstek" albo nawet wyżej, do dwóch "dziesiątek". Jest jeden napastnik, centralny. Jak wspomniałem, grają 3-4-3, mimo że bronią na czwórkę i generalnie są tak wyjściowo ustawieni. Potem są różne rozwiązania, w zależności od tego, jacy piłkarze są na boisku. To dość powtarzalna ekipa, mająca styl dominujący. Asekuracja ataku 3+1 albo 3+2, w zależności od wyniku.

– Przyjemnie ogląda się tak jakościowy i powtarzalny futbol. Będzie świetnie się do tego przygotowywać.

O komplementach od zawodników

– Dlaczego zawodnicy Legii mnie komplementują? Trzeba ich o to zapytać. Jest mi bardzo miło. Nie wiedziałem o tym, że Paweł Wszołek tak powiedział (że Feio jest najlepszym trenerem w Ekstraklasie – red.). Pozostaje mi to, by ich nie zawieść, ani jako szkoleniowiec, ani jako człowiek.

– Żaden trener nie może nic osiągnąć, jeśli piłkarze w niego nie wierzą. Jeśli wraz ze sztabem coś im dajemy, rozwijamy ich, pozwalamy im osiągać najlepsze liczby w karierze, wracać do kadry, podpisywać nowe kontrakty, być może zmieniać kluby latem… Dziękuję moim piłkarzom, bo oni też pozwalają mi się rozwijać, realizować marzenia, kolejne kroki w karierze i walce o trofea. Powiedziałem im przed rewanżem, że nie zamieniłbym żadnego piłkarza Legii na któregoś z Molde. To moi zawodnicy – póki nimi będą, będą najlepsi.

O Jędrzejczyku

– Taka taśma produkcyjna chyba nie działa, bo nie produkują już takich piłkarzy. Kolejny występ w długiej i świetnej karierze naszego kapitana, który udowadnia, że nie jest historią, tylko teraźniejszością. Fenomenalnie wywiązał się ze wszystkiego, co miał robić. Pragnę dodać, że na boisku było całe nasze grono kapitanów – to sytuacja, która nie zdarza się tak często. Jednym z nich był Artur, który przewodził poprzez doświadczenie, pewność siebie, wygrane pojedynki. Mogło by się wydawać, że przy szybkości Gulbrandsena, możemy mieć problemy za plecami, ale to, jak stoperzy asekurowali i czytali tzw. otwarte i zamknięte piłki, było kapitalne.

– Jędrzejczyk znowu pokazał, że jest częścią drużyny, nie tylko dlatego, jaką ma za sobą historię, ale dlatego, że może pomóc, nawet na arenie europejskiej. Nie chcę wychodzić przed szereg, bo to nie jest moja rola, ale pewnie ponownie przedłuży kontrakt z Legią i zostanie tu na kolejne sezony. To człowiek, który – niezależnie ile gra – zawsze jest gotowy i fenomenalnie trenuje. Nieważne czy go coś boli, czy nie, cały czas jest dostępny. Potem życie wynagradza go takimi meczami. Wielki przykład pracowitości, solidności, stabilności.

– To kolejny piłkarz, któremu jestem wdzięczny za gotowość i poziom, jaki prezentował. Jego zmiana nie była spowodowana tym, że nie mógł więcej. Oprócz tego, że trochę dokuczało mu kolano, to miał żółtą kartkę. Byliśmy coraz wyżej i nie chciałem, by doszło do takiej sytuacji, że będziemy grać w osłabieniu. Poza tym, ufam Janowi Ziółkowskiemu.

– W czwartek sytuacja ze stoperami nie była łatwa. Sergio Barcia jest kontuzjowany, również Radovan Pankov, który walczył jak mógł z departamentem medycznym. Ziółkowski też miał dolegliwości, nie był gotowy na 100 procent. Kiedy wiedziałem, że ma pewne ograniczenia, to w trakcie dogrywki spojrzałem mu w oczy i zapytałem: "Dasz radę?". Odpowiedział bez wątpienia, że tak. Wszedł i pomógł. Tak drużyny mogą osiągać pewne rzeczy, kiedy piłkarze są gotowi, by się poświęcić.

O pogodzie i spostrzeżeniu

– Czy deszcz wpłynął na plan taktyczny? Nie. Na boisku w Molde zdarzyło nam się coś, co zdarza się rzadko w Polsce – obie drużyny miały celność podań powyżej 82 proc. Nie wiem, czy było to związane z niezbyt dobrą obroną obu ekip, czy z murawą i tym, jak była szybka i jak się na niej operowało.

– Uważam, że jeśli niektóre boiska zimowe w naszej lidze są utrudnieniem pod kątem operowania piłki, to może takie rozwiązanie, jak w Molde, byłoby świetne, bo naprawdę rzadko zdarza się taki mecz, w którym obie drużyny podają z celnością 82 – 83 proc.

– Nasze boisko było szybkie, mokre – to dobra murawa do grania. Ranga meczu i to, jak oba zespoły musiały skupić się na zamknięciu przestrzeni – myślę, że z tego względu były straty czy momentami niedokładności.

– Na zakończenie chciałbym złożyć gratulacje dla drugiej polskiej drużyny, która awansowała do ćwierćfinału Ligi Konferencji, czyli Jagiellonii Białystok. To bezprecedensowa sytuacja dla polskiego futbolu. Gratuluję trenerowi Siemieńcowi, sztabowi, piłkarzom. Będziemy dalej reprezentować polską piłkę na arenie międzynarodowej.

Polecamy

Komentarze (53)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.

Uwaga!

Teraz komentarze są ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu Legia.Net. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.