Dawid Goliński Krzysztof Dowhań Arkadiusz Malarz Aleksandar Vuković Maciej Treutz-Kuszyński
fot. Marcin Szymczyk

Aleksandar Vuković: Mam wrażenie, że zasłużyliśmy na wygraną

Redaktor Marcin SzymczykRedaktor Maciej Ziółkowski

Marcin Szymczyk, Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net, Canal+

08.02.2025 22:45

(akt. 08.02.2025 23:34)

– Cieszę się, ze względu na drużynę, która tworzy się na nowo. Rywale byli mocno zmobilizowani, co dało się zauważyć od początku – przyjechali z nastawieniem i chęcią odwrócenia swoich losów, choćby z pierwszego meczu ligowego. Tym bardziej jestem zadowolony z naszej solidnej postawy – mówił po domowym meczu z Legią, w 20. kolejce ligowej, trener zespołu z Gliwic, Aleksandar Vuković.

– Mam wrażenie, że zasłużyliśmy na wygraną z – na tę chwilę – lepszą drużyną od nas, która ma większy potencjał i możliwości, jeśli chodzi o grę w piłkę. Pozwoliliśmy sobie na szansę, by – mimo tego – zwyciężyć przy dobrej skuteczności. To się udało.

– W pierwszej połowie Piast nie pozwolił Legii praktycznie na nic – ile w tym ręki trenera i wykonania planu na mecz? Zawsze powtarzam, że dużo więcej jest w gestii piłkarzy, którzy realizują pewne założenia – praktycznie w 90 proc. decydują o tym, jak wszystko wygląda. Szkoleniowiec może tylko snuć plany. Tak to widzę.

– Mieliśmy plan na mecz. Początek nie był taki, jaki bym sobie życzył. Byliśmy za bardzo cofnięci, brakowało aktywności w grze obronnej, skoku wyżej – zaczęliśmy to robić od 20. minuty. Wtedy była szansa na zbliżenie się do bramki przeciwnika i stały fragment, który może coś przynieść – tak jak w sobotę, znowu.

– Pierwsza połowa na plus. Mimo trochę biernej postawy w pierwszych 20 min, dobrze broniliśmy w niskiej obronie. Druga część gry? Uważam, że naturalnym było spodziewanie się tego, że Legia jeszcze bardziej ruszy i będzie chciała odrabiać straty. Między 50. a 60. minutą mieliśmy większe problemy, szczególnie z kontynuacją stałych fragmentów, przy których trudno było połapać się zwłaszcza z Kapaudim, który się znajdował, ma przewagę wzrostową, umie ją wykorzystać. Między słupkami był jednak najlepszy bramkarz w lidze i dał o sobie znać, dzięki czemu przetrwaliśmy jeden bardzo trudny moment. Myślę, że potem ponownie oddaliliśmy Legię od naszej bramki i nie było już tak groźnie. To na pewno cieszy.

– Zdaję sobie sprawę, że łut szczęścia także decyduje o wygranej, ale trzeba też na to zapracować. Myślę, że to zrobiliśmy.

– Bardzo ważne trzy punkty, ważne zwycięstwo, wiemy w jakiej sytuacji jesteśmy, potrzebujemy punktów. Wygraliśmy z drużyną, która jest od nas lepsza na dziś, widać to było na boisku, prowadziła grę, miała przewagę, skorygowaliśmy to po 20 minutach. To na pewno się udało, dobrze broniliśmy, nie pozwoliliśmy w pierwszej połowie Legii na wiele pod naszą bramką. Gorzej było po przerwie, warszawiacy chcieli za wszelką cenę odwrócić losy spotkania, między 50. a 65. minutą kotłowało się w naszym polu karnym, nikt nie mógł zatrzymać Kapuadiego, udało się tylko Plachowi – to chyba najlepszy bramkarz w lidze. Dzięki temu wygraliśmy mecz. Gdyby nie on, różnie mogło się to potoczyć. Po tym jak wybronił trzy sytuacje, udało nam się nieco oddalić zagrożenie i bezpiecznie dokończyć spotkanie.

– Gratuluję drużynie, ale to dopiero drugi mecz w tym roku, wszystko przed nami. Czy przerwa z zadymieniem pomogła? Chyba chwilę wcześniej zaczęliśmy aktywnie bronić. Robiliśmy skoki pressingowe, zaczęliśmy wyżej odbierać piłki, co pozwoliło nam stwarzać zagrożenie pod bramką Legii. Stołeczna drużyna dobrze pracuje, jest nieźle zorganizowana i nie jest łatwo z nią grać.

– Mogę tylko podziękować Goncalo Feio za takie słowa, to wiele dla mnie znaczy. Rozumiem lepiej od innych jego sytuację. To kolejny szkoleniowiec, który maksymalizuje potencjał zespołu – to, że nie wygrywa wszystkich meczów, to jest sport i piłka. Ale widać jego rękę.

– Wygrywamy dwa mecze w tym sezonie z Legią, ale w obu to warszawiacy byli solidniejsza i lepiej funkcjonujący. W sobotę mieliśmy jedną sytuację i zwyciężyliśmy. To, co widzę w tym sezonie w Legii, przypomina mi to, co przeżywałem, gdy prowadziłem stołeczny zespół – gdy wykorzystaliśmy potencjał aż nadto, a wcale on nie był tak duży, jak się wydawało niektórym.

Polecamy

Komentarze (23)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.