
Koszykówka: Emocje w końcówce, porażka Legii w pierwszym meczu finałowym
09.06.2025 22:30
(akt. 10.06.2025 00:02)
Jeśli ktoś spodziewał się spokojnego otwarcia finału i słabszej dyspozycji Startu po dwóch wyczerpujących seriach play-off, musiał być zaskoczony. Co ciekawe, na parkiecie zmierzyły się dwa zupełnie różne światy – najmłodszy skład ligi z Warszawy kontra drugi najstarszy zespół rozgrywek z Lublina. Wynik spotkania otworzył rzutem z rogu boiska Michał Krasuski – jeden z cichych bohaterów Startu w ostatnich tygodniach. Po drugiej stronie parkietu trójką odpowiedział Ojars Silins, który w tych play-offach do tej pory imponuje rewelacyjną 50% skutecznością zza łuku. W pierwszych minutach to gospodarze prezentowali się lepiej, ale szybkie 5 punktów z rzędu autorstwa Andrzeja Pluty dało Legii pierwsze prowadzenie. Od samego początku bardzo dobrze pod koszem spisywał się Ousmane Drame, którego świetnie obsługiwał podaniami Emmanuel Lecomte. Z kolei legioniści skutecznie ograniczali ofensywne poczynania belgijskiego rozgrywającego na półdystansie. Żadna ze stron nie potrafiła jednak wypracować wyraźnej przewagi – momentami gra była nerwowa, a Legia miała wyraźne problemy ze skutecznością w hali Globus. Po 10 minutach rywalizacji to goście prowadzili minimalnie, 18:17.
W drugiej kwarcie pierwsze punkty dla Legii zdobył Kameron McGusty, który był praktycznie niewidoczny w pierwszej odsłonie. Chwilę później prowadzenie stołecznej drużyny podwyższył Pluta, natomiast w barwach Startu skutecznie swoje atuty wykorzystywał dobrze znany warszawskim kibicom Tyran De Lattibeaudiere. Dodatkową energię z ławki wniósł Tevin Brown, który dopiero nad ranem wrócił ze Stanów Zjednoczonych – musiał tam udać się z powodów rodzinnych w trakcie półfinałowej serii z Treflem. Amerykanin szybko odnalazł się na parkiecie, trafiając kilka rzutów zza łuku i napędzając ofensywę gospodarzy. Legia zdołała jednak zbudować dziewięciopunktową przewagę, głównie dzięki skutecznej grze duetu Pluta–Silins. Wówczas do głosu ponownie doszedł Brown, który był nie do zatrzymania, kontynuował koncert rzutowy, a legioniści zaczęli mieć problemy z płynnością w ataku. Start wypracował serię 8:0, wyraźnie odzyskując inicjatywę. Dopiero trafienie Michała Kolendy przerwało niemoc strzelecką gości, ale w szeregach Legii coraz bardziej widoczna była nerwowość. Podopieczni trenera Wojciecha Kamińskiego potrafili to wykorzystać i to właśnie Start schodził do szatni z minimalnym prowadzeniem – 39:38.
Po zmianie stron dobrze wszedł w grę Lecomte, a nie do zatrzymania był Drame, który dwukrotnie trafił zza łuku i zdobył aż 8 z pierwszych 10 punktów Startu w trzeciej kwarcie. Legioniści grali nerwowo i po niespełna czterech minutach drugiej połowy przegrywali w Lublinie już 10 punktami. Czas wzięty przez trenera Heiko Rannulę niewiele zmienił – warszawiacy nadal mieli problemy ze sforsowaniem szczelnej obrony gospodarzy i brakowało im cierpliwości w ataku. Dopiero lepszy fragment w wykonaniu Pluty tchnął życie w ofensywę Legii, która zaczęła częściej dzielić się piłką i szukać lepiej ustawionych partnerów. W końcówce tej odsłony dwie trójki Aleksy Radanova pozwoliły warszawiakom odzyskać prowadzenie, ale ostatnie słowo należało do Lecomte’a, który zdobył 5 punktów z rzędu i to Start prowadził po 30 minutach gry 63:59.
Na przełomie trzeciej i czwartej kwarty Lecomte kontynuował koncert – gospodarze mieli serię 10:0. Start wyraźnie przeważał w grze zza łuku, a Legia nie potrafiła znaleźć sposobu na dominującego pod koszem Drame. Po stronie gości ciężar gry w ataku wziął na siebie McGusty – to po jego asyście do Mate Vucicia legioniści wyszli na dwupunktowe prowadzenie na 90 sekund przed końcem meczu. W końcówce trener Rannula zdecydował się na wyższy skład w obronie, a bardzo ważny, czwarty już blok w meczu zanotował E.J. Onu – zatrzymując Courtney’a Rameya. Jednak chwilę później, po nieudanej akcji ofensywnej Legii, to właśnie Ramey trafił z dystansu, wyprowadzając Start na minimalne prowadzenie na 30 sekund przed końcem. Na 12 sekund przed końcową syreną prowadzenie Legii przywrócił McGusty, ale faulowany ponownie Ramey nie pomylił się z linii rzutów osobistych. W ostatniej akcji meczu McGusty miał jeszcze szansę na rzut na zwycięstwo, ale piłka nie znalazła drogi do kosza – Start Lublin wygrał pierwszy mecz finałowej serii 82:81.
Drugi mecz finałowy już w środę, 11 czerwca (godz. 20:00), znowu w Lublinie.
1. MECZ W FINALE MISTRZOSTW POLSKI: START LUBLIN – LEGIA WARSZAWA 82:81 (17:18, 22:20, 24:21, 19:22)
Start: Ousmane Drame 20 pkt. 9 zb. 2 as. 3 bl., Tevin Brown 19 pkt. 6 zb. 3 as., Emmanuel Lecomte 16 pkt. 2 zb. 9 as., Courtney Ramey 15 pkt. 1 zb. 5 as., Filip Put 5 pkt., Tyran De Lattibeaudiere 4 pkt. 4 zb. 1 as., Michał Krasuski 3 pkt. 1 zb. 1 as., CJ Williams 0 pkt. 1 zb., Roman Szymański 0 pkt. 1 zb., Bartłomiej Pelczar 0 pkt., Michał Turewicz-, Wiktor Kępka-
Legia: Andrzej Pluta 21 pkt. 3 zb. 3 as. 4 str., Kameron McGusty 16 pkt. 5 zb. 8 as., Aleksa Radanov 14 pkt. 4 zb. 3 str., Ojars Silins 10 pkt. 2 zb. 3 as., Mate Vucić 8 pkt. 8 zb. 1 as., Michał Kolenda 8 pkt. 3 zb. 1 as., EJ Onu 2 pkt. 1 zb. 4 as., Keifer Sykes 2 pkt. 1 zb., Maksymilian Wilczek 0 pkt., Dominik Grudziński-, Julian Dąbrowski-, Dawid Niedziałkowski-
TERMINY POZOSTAŁYCH MECZÓW:
- 11.06 (ŚR) g. 20:00 Start Lublin – Legia Warszawa
- 14.06 (SO) g. 20:00 Legia Warszawa – Start Lublin
- 16.06 (PN) g. 20:00 Legia Warszawa – Start Lublin
- ew. 18.06 (ŚR) g. 20:30 Start Lublin – Legia Warszawa
- ew. 20.06 (PT) g. 17:30 Legia Warszawa – Start Lublin
- ew. 22.06 (ND) g. 17:30 Start Lublin – Legia Warszawa
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.